Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Otwarcie tegorocznej fazy play-off nastąpiło w Milwaukee i kibice dostali naprawdę sporo emocji już w pierwszym meczu fazy posezonowej. W czwartej kwarcie i dogrywce żadna z drużyna nie wyszła na prowadzenie większe niż cztery punkty, a ostatnie minuty meczu to była prawdziwa wymiana ciosów. Wielkie rzuty trafiali m.in. Butler czy Dragić, a ważne rzuty wolne pudłował Giannis Antetokounmpo.
Ostatnie słowo należało jednak do Khrisa Middletona, który w dogrywce rzutem z półdystansu wyprowadził Bucks na dwa punkty prowadzenia. Heat mieli jeszcze pół sekundy na odpowiedź, ale nie zdołali nawet oddać rzutu (Butler został zablokowany) i to Bucks mogli cieszyć się z pierwszego w tej serii zwycięstwa.
Drugie starcie odbędzie się już we wtorek.
Nadal nie wszystko jednak zagrało dla Kozłów tak, jak powinno. W decydujących momentach meczu na parkiecie zabrakło np. PJ-a Tuckera, który przecież na takie właśnie spotkania został do Milwaukee sprowadzony. Na dodatek po raz kolejny sporo problemów sprawił im Dragić (autor 25 oczek), a jakby tego było mało, Heat zdobyli aż 45 punktów więcej po rzutach za trzy punkty.
Bucks przez cały mecz mieli problemy z trafianiem zza łuku. Ostatecznie trafili tylko pięć z 31 rzutów z dystansu, co jest ich najgorszym wynikiem w calutkim sezonie. Heat z kolei zamienili na punkty aż 20 trójek, z czego siedem rzutów za trzy trafił Duncan Robinson. To kolejny zawodnik, z którym Kozły nie potrafią sobie poradzić, co w sobotę mocno utrudniło im rywalizację z Heat.
Drużyna z Miami z pewnością mogłaby z kolei skorzystać na lepszym występie Butlera. Skrzydłowy doprowadził co prawda do dogrywki trafieniem równo z syreną, ale w całym meczu miał ogromne problemy ze skutecznością, trafiając zaledwie cztery z 22 rzutów z gry. Przy okazji popełnił także sześć strat i Heat potrzebować będą znacznie bardziej efektywnego Butlera, by powalczyć z Bucks.
Spotkanie obejrzało około 9000 widzów, czyli najwięcej od początku całego sezonu Bucks. Z każdym tygodniem areny klubów NBA powinny zresztą zapełniać się coraz bardziej – na mecz numer trzy i cztery w Miami przybyć będzie mogło nawet 17 tys. kibiców. Dzięki temu z tygodnia na tydzień będziemy mogli coraz mocniej odczuwać fantastyczną atmosferę playoffs.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>