Dołącz do Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
Najpierw oddajmy zasłużone honory zwycięzcom. Trenerów docenia się szczególnie wówczas, gdy osiągają wyniki przewyższające oczekiwania. Tak jest w przypadku Roberta Witki, który z ultra tanią drużyną z Radomia pokazuje całkiem dobry basket i przede wszystkim – potrafi wygrywać mecze.
Dziś królem polowania był, ośmieszający obronę „Pierników” rozgrywający Nick Neal – zdobył aż 34 punkty i miał 6 asyst, zagrał swój być może najlepszy mecz w karierze. Coraz więcej drużynie daje Danilo Ostojić, czarą robotę wykonuje Brett Prahl, a Filip Zegzuła imponuje pewnością siebie godną weterana – dziś zdobył 14 punktów, w sezonie ma rewelacyjną średnią 13.4 na mecz.
Tematem niedzielnego meczu, niezależnie od dobrej formy radomian, była jednak postawa Polskiego Cukru. Tak słabej drużyny z Torunia nie widzieliśmy chyba od powrotu do ekstraklasy. Nie wszystko da się usprawiedliwić brakiem Aarona Cela oraz krótkim i trudnym okresem przygotowawczym.
Gracze Jarosława Zawadki w obronie prezentowali się kompromitująco, nie radzili sobie z rozbijaniem strefy w ataku, grali rażąco indywidualnie i podejmowali złe decyzje. Nie mieli nawet ochoty/plany, aby mocniej wykorzystać Damiana Kuliga (16 pkt.), który gdy już dostał piłkę, wyglądał na tle kolegów jak gracz z innej planety. Nowi amerykańscy gracze nie wyglądają (oby „jeszcze”) dobrze, a Obie Trotter jest w tak kiepskiej formie, jakby odpoczywał od koszykówki kilka lat, a nie kilka miesięcy.
Skazywany na walkę o utrzymanie HydroTrucka ma bilans 2-3, a Polski Cukier Toruń zaczyna rozgrywki od wstydliwego 0-5.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS