
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Mecz rozpoczął się od świetnej serii Michaela Finkego, który praktycznie w pojedynkę grał w ataku Legii. Po stronie HydroTrucka mądrze grę prowadził Obie Trotter – trójki, ale i asysty, dzięki czemu po kilku chwilach to radomianie wyszli na prowadzenie 24:18.
Gospodarze od tego momentu kompletnie nie radzili sobie z obroną HydroTrucka. Dobre akcje w ataku Legii można było policzyć na palcach jednej ręki, dzięki czemu goście z każdą minutą powiększali przewagę.
Do punktowania mocno włączył się Rod Camphor, a także dobrą zmianę zaliczył Adrian Bogucki. Ruch piłki w ataku Legii miał odpowiednie tempo, a czyste pozycje dla strzelców prędzej, czy później same się znajdowały. HydroTruck prowadził po 20 minutach 45:32.
Po przerwie można było się spodziewać, że koszykarze Legii wyjdą z zupełnie inną energią i nastawienie. Wyszło jednak kompletnie odwrotnie – to HydroTruck przykręcił śrubę i w 3 minuty zbudował sobie 22-punktową przewagę.
Legia była na deskach, ale ostra reprymenda od Tane Spaseva podziałała orzeźwiająco i gospodarze zaliczyli serię 10:0. HydroTruck jednak miał wszystko pod kontrolą. Zza łuku trafił Marcin Piechowicz, wciąż skuteczny był także Camphor (w sumie 20 puntów w meczu) i radomianie prowadzili po 3 kwartach 67:49.
Warszawiacy próbowali jeszcze szarpać, konkretnie duet Filip Matczak – Sebastian Kowalczyk, jednak przewaga HydroTrucka wcale nie topniała. Cierpliwość i mądrość w rozbijaniu agresywnej obrony Legii pozwalała gościom na kolejne punkty.
Ostatecznie radomianie wygrali 90:76, co było ich drugim zwycięstwem w tym sezonie. Legia wciąż w lidze jeszcze w tych rozgrywkach nie wygrała (bilans 0-5).
GS
.