PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Obie drużyny jeszcze w tym sezonie nie zaznały smaku zwycięstwa. Od początku na bardziej wygłodniałych wyglądali gracze HydroTrucka, którzy rzucili się na rywali z dużą energią i po kilku chwilach wyszli na prowadzenie.
Stal wyglądała znów bardzo nieporadnie w ataku, a znalezienie zawodnika na czystej pozycji było bardzo trudne. Pozytywne wrażenie pozostawił po sobie kapitan zespołu z Ostrowa, Jarosław Mokros, który po 20 minutach miał już 9 punktów na koncie.
Zespół prowadzony przez Jacka Winnickiego po paru minutach znacznie poprawił defensywę i udało się mu nawet wyjść na prowadzenie 30:29, jednak w końcu skuteczne akcje gospodarzy spowodowały, że to oni do przerwy prowadzili 3 punktami.
Przerwa podziałała mobilizująco na gości, którzy zaczęli trzecią kwartę od serii 14:2. Radomianie pudłowali nawet w najprostszych sytuacjach, tak jak chociażby Carl Lindbom, który spudłował wsad.
Stal wreszcie przyspieszyła, w czym dobrze odnajdywał się Przemysław Żołnierewicz. Wpadły także trójki i to właśnie graczy, którzy na co dzień nie mają renomy strzelców – wspomniany „Żołnierz”, Daniel Szymkiewicz i Paulius Dambrauskas i ostrowianie prowadzili po trzech kwartach 62:51.
Radomianie w celu szybkiego zredukowania strat zdecydowali się na akcje kończone przede wszystkim rzutami z dystansu, jednak nie wszystkie rzuty można było nazwać dobrymi. Szybkie trójki i spory chaos na parkiecie działy jednak na korzyść gospodarzy, którzy na 100 sekund przed końcem meczu przegrywali już tylko 1 punktem.
Kreowany na lidera Jay Threatt w kolejnych posiadaniach miał spore problemy z uwolnieniem się od Obiego Trottera, który po drugiej stronie parkietu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. HydroTruck mógł także w decydującym momencie liczyć na Roda Camphora, który zanotował akcję 2+1 (z faulem słabiutkiego Nikoli Jevtovicia) i tym samym przypieczętował zwycięstwo zespołu z Radomia.
Stal zaczyna sezon od 3 porażek w lidze i przegrania meczu o Superpuchar. To także kolejne spotkanie przegrane w końcówce. Z perspektywy czasu, niezrozumiałą decyzją wydaje się być pozostawienie na parkiecie Jevtovicia, który w obronie gubił się praktycznie co akcje, a w ataku nie dawał za wiele. Ostatnie rozstania w zespole z Ostrowa wcale nie muszą być ostatnimi.
GS