
13 listopada 2024 roku, kiedy Decka Pelplin rywalizowała na parkiecie z GKS-em Tychy, bezpośrednio po meczu zgłoszono zawiadomienie o niesportowym zachowaniu Błażeja Czerniewicza związanym z naruszeniem nietykalności cielesnej zawodnika drużyny przeciwnej. Wówczas wymierzono karę dyskwalifikacji na okres jednego meczu oraz karę pieniężną w kwocie 1.500 zł (przewinienie dyscyplinarne określone w § 22 ust. 1 pkt. 2 Regulaminu Dyscyplinarnego PZKosz zagrożone jest karą pieniężną w wysokości do 15.000 zł oraz karą dyskwalifikacji na okres od 1 do 8 meczów). W przesłanych wyjaśnieniach obwiniony przyznał się do popełniania czynu i podjął kroki naprawcze.
Głośno zrobiło się jednak w pierwszej połowie stycznia bieżącego roku, kiedy tuż przed meczem rewanżowym Decki Pelplin z Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg wpłynął wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego dotyczącego niesportowego zachowania Błażeja Czerniewicza, dając zaledwie 24 godziny na złożenie wyjaśnień i zawieszając licencję gracza do czasu orzeczenia. Mecz ten odbył się dokładnie 12 października 2024 roku, czyli 97 dni wcześniej. Wówczas, nikt jednak nie zareagował.
Tymczasem, na reakcję nie było zbyt wiele, bowiem do kolejnego meczu pozostały zaledwie 3 dni. Ostatecznie, zdecydowano uznać Błażeja Czerniewicza za winnego (aczkolwiek zachowania niesportowe, których nie popieram, nie są motywem niniejszego wpisu) i wymierzono karę pieniężną w kwocie 1000 zł, a w samym meczu wystąpił, mimo że pewności nie było jeszcze do dwóch godzin przed jego rozpoczęciem.
Koszykarz w wyjaśnieniach wyrażał zaś przekonanie o całkowitej niewinności i argumentował, że w jego ocenie zachowanie przeciwnika miało na celu wymuszenie przewinienia ofensywnego lub niesportowego. Zaznaczał także, że trzech arbitrów nie dostrzegło rzekomego przewinienia i nie przerwało meczu, a sam zawodnik nie żywił wobec niego żadnej urazy.
„Postępowanie dotyczące obecnej sprawy zostało wszczęte przypadkowo i dopiero po ponad trzech miesiącach od rzekomego incydentu, co budzi moje wątpliwości, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się meczu rewanżowego z drużyną Kotwicy Kołobrzeg. Koincydencja czasowa rodzi zatem pytania o możliwe motywacje i intencje osób zaangażowanych w zgłoszenie sprawy. Śmiem twierdzić, że to postępowanie jest próbą osłabienia Decki Pelplin przed kolejnym spotkaniem, które ma znaczenie dla układu tabeli zainteresowanych drużyn. Jednocześnie, absolutnie nie uciekam od odpowiedzialności za swoje czyny” – uzasadniał.
Jego pracodawca uważał natomiast, że „donos na chwilę przed meczem rewanżowym to strategia, która nie ma nic wspólnego z duchem sportowej rywalizacji”, dodając w oświadczeniu: „Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg pokazała, że zamiast ufać umiejętnościom swojej drużyny na parkiecie, woli podstępnie przenieść rywalizację zza biurka. Trzymanie sytuacji przez trzy miesiące (blisko 100 dni) i wyciągnięcie jej dokładnie przed rewanżowym spotkaniem to nie przypadek – to zimna kalkulacja i celowe działanie. Takie zachowanie nie tylko kłóci się z zasadami fair play, ale ujawnia prawdziwe oblicze tej organizacji. Kotwica prawdziwie zatonęła. Pokazała, że wygrana za wszelką cenę jest ważniejsza niż najważniejszy sportowej rywalizacji duch fair play, jak i zasady i honor”.
Kołobrzeski klub w swoim oświadczeniu podkreślał, że gdyby którakolwiek osoba z ich sztabu dostrzegła tę sytuację na miejscu, z pewnością podjęłaby natychmiastowo działania w celu usunięcia zawodnika Decki Pelplin z boiska.
„Przygotowując się do nadchodzącego meczu i analizując materiał wideo z poprzedniego spotkania, zauważyliśmy to rażące naruszenie zasad fair play. Klub w środę przesłał stosowne nagranie do Polskiego Związku Koszykówki wraz z prośbą o interwencję i podjęcie działań w sprawie tak haniebnego zachowania.
Jako klub jesteśmy oburzeni próbami przedstawiania zawodnika Decki Pelplin jako ofiary, podczas gdy jego zachowanie na boisku było niedopuszczalne. Nie można mówić o sportowych postawach i zasadach fair play, jednocześnie tolerując takie działania. Naszym zdaniem tego typu incydenty nigdy nie powinny zostać zapomniane, niezależnie od upływu czasu i wymagają stanowczej reakcji, nawet jeśli mają miejsce wiele miesięcy wcześniej. Jesteśmy zdumieni, że klub naszych dzisiejszych rywali nawet nie przeprosił za zachowanie swojego zawodnika, jednocześnie winiąc nas za jego zawieszenie” – zamieścił dalej klub Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg w swoim poście.
W ocenie Sędziego Dyscyplinarnego PZKosz, w świetle okoliczności sprawy, skali działania, a także regulaminowych dyrektyw kary, orzeczony wymiar kary był adekwatny do wagi popełnionego przewinienia. Jednocześnie zaznaczono, że organ dyscyplinarny nie zdecydował się na zaostrzenie kary z uwagi na dotychczasową karalność obwinionego, gdyż czyn będący przedmiotem niniejszego postępowania – mimo że zgłoszony został kilka miesięcy później – został popełniony przed czynem, za który obwiniony został ukarany w pierwszym postępowaniu dyscyplinarnym, kiedy zapewnił poprawę swojego zachowania.
– Chcieliśmy jedynie zwrócić uwagę na zachowanie zawodnika. Złożyliśmy zawiadomienie tylko po to, żeby przyjrzano się tej sprawie, która nie została wcześniej zauważona, nie domagając się zawieszenia, za co byliśmy obwiniani. Mimo wszystko, zawodnik został przecież ukarany i nie była to nasza decyzja, a co niejasności przepisów jesteśmy zgodni – mówi prezes Kotwicy Kamil Graboń dwa miesiące po zdarzeniu.
W całą sytuację był zaangażowany także Maciej Schwarz, agent zawodnika.
Jak z perspektywy czasu i agenta sportowego odniesiesz się do tej sytuacji i co można zrobić, by podobne się nie powtarzały i przede wszystkim nie budziły żadnych wątpliwości?
Maciej Schwarz, agent koszykarza: – Mieliśmy kilka godzin, by przygotować odpowiedź – wyjaśnienia zawodnika – a co więcej, to był weekend. Potrzebowaliśmy wsparcia prawnika, a w tak nagłym wypadku, było to graniczące z cudem i wymaga stanięcia na głowie. W tym miejscu chciałbym podziękować Bartoszowi Armknechtowi oraz prezesowi Decki – Przemkowi Bielińskiemu za zaangażowanie w sprawę.
Natomiast już na chłodno, po czasie, wypływa z tego kilka wniosków. Gdy ktokolwiek zgłasza uchybienia dyscyplinarne na przykład do PZKosz jako organizatora rozgrywek, nie może tego zrobić w dowolnym czasie, tylko skoro Regulamin używa sformułowania „bez zbędnej zwłoki”, według mnie każde zgłoszenie powinno mieć miejsce maksymalnie przed kolejnym spotkaniem danego zawodnika, drużyny czy klubu, w zależności od sytuacji dyscyplinarnej.
Po drugie, w mojej ocenie należałoby bardziej rozgraniczyć czym jest wynikające z regulaminu dyscyplinarnego PZKosz naruszenie nietykalności cielesnej od wybitnie niesportowego zachowania. Aktualnie, każde zagranie na boisku może być – w myśl naturalnych przepisów – zakwalifikowane do jednego i drugiego przewinienia dyscyplinarnego, które mają przewidziane różne kary dla popełniającego ten czyn. Uważam, że osoby odpowiedzialne za tworzenie regulacji powinny się tym zająć, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych wydarzeń oraz doniesień po czasie, a w rozsądnym terminie.
Wyobraźmy sobie teoretyczną sytuację: w piątym meczu finału, decydującym o awansie, ktoś znajdzie i zgłosi zachowanie zawodnika X z początku sezonu? Co wtedy? Według aktualnych przepisów licencja zawodnika zostanie zawieszona do czasu wyjaśnienia. Czy taka sytuacja może zatem wpłynąć na ostateczny wynik sportowy?
W trakcie moich nieformalnych i indywidualnych rozmów z przedstawicielami Związku, podjąłem wielokrotnie ten temat i uzyskałem zapewnienie, że temat ten będzie poruszany przez PZKosz, aby pewne rzeczy wprowadzić, zmienić czy ujednolicić albo rozgraniczyć. To była zupełnie bezprecedensowa sytuacja, a każda nowa sytuacja powoduje, że zapala się lampka. I następuje refleksja, że przepisy dopuszczają do tego rodzaju wydarzeń, a do tej pory takie się po prostu nie wydarzyły. W związku z tym, jeżeli przepisy zostały wykorzystane dla osiągnięcia określonego celu, to moim zdaniem należy sprawić, aby w przyszłości to się nie powtórzyło, zwłaszcza jeśli jest sporne.
W całej koszykówce przepisów jest bardzo dużo. Są przepisy FIBA, regulamin Polskiego Związku Koszykówki i każdego cyklu rozgrywkowego każdej ligi i jeszcze regulamin dyscyplinarny. Niektóre kwestie mają uzasadnienie w jednych regulacjach, a w innych nie, a wydaje się, że powinny być kompatybilne.