
Walka na całego – taką dewizę rozgrywek mogliby postawić kibice zdecydowanej większości drużyn bijących się o zwycięstwa na zapleczu Orlen Basket Ligi. Pierwszoligowy maraton ma za sobą już 30 odsłon i nie zamierza zwalniać tempa. W weekend czeka nas następna „kolejka prawdy” dla ekip zamieszanych w walce o play-off, z kolei właśnie zakończona seria gier przyniosła nam (niemal pewne) rozstrzygnięcia w ogonie tabeli. Zacznijmy jednak od góry.
Na samym początku sezonu liderzy Pekao SA I Ligi byli rotacyjni, zmieniali się wręcz co kilka dni. Z perspektywy czasu łatwo zapomnieć, że w pewnych momentach na czele rozgrywek zasiadały zespoły z Poznania czy Opola, których dziś do ligowych tuzów raczej nie zaliczamy. Z czasem jednak w lidze wykrystalizowali się dwaj przodownicy grupy – Miasto Szkła Krosno i Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. I to właśnie ekipy z dwóch zupełnie odmiennych rejonów kraju urosły do miana faworytów w rywalizacji o awans do ekstraklasy. W minioną środę zamieniły się również miejscami na czele tabeli.
MOCNY STATEMENT ASTORII: KSK Qemetica Noteć Inowrocław – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 71:84
Bydgoszczanie obrali jasny kierunek. Kierunek na Orlen Basket Ligę. Po dwóch wpadkach z początku lutego (86:93 z Eneą Basketem i 89:91 z ŁKS-em) odpowiedzieli serią pięciu kolejnych zwycięstw, przy czym każde z nich odnieśli dwucyfrową różnicą punktową. Wyjazdowe derby kujawsko-pomorskiego w Inowrocławiu należy traktować jako kolejny już pokaz siły ekipy Grzegorza Skiby. Kibicom Astorii podobać mogła się przede wszystkim ultrazespołowa ofensywa – przy 26 celnych rzutach z gry bydgoszczanie asystowali aż 27-krotnie! Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na linijkę Patryka Wilka. Skrzydłowy wprawdzie właściwie nie włączył się w punktowanie, ale rozdał aż 7 asyst, co okazało się rekordem jego seniorskiej kariery (potwierdzenie znaleźliśmy na stronie Pulsu Basketu).
Środowy wieczór należał do bezapelacyjnie najbardziej uzdolnionego rzutowo gracza Astorii (a może i całej ligi?). Martyce Kimbrough urządził sobie w Inowrocławiu prawdziwy konkurs „trójek”. Rzucał w swoim stylu, po koźle, oraz z pozycji wykreowanych przez kolegów. I trafiał przez cały mecz. Dość powiedzieć, że Amerykanin zapisał przy swoim nazwisku tyle samo trafień zza łuku, ile… cała drużyna przeciwna. Ze skutecznością 8/9 za 3, rewelacyjnym 11/14 z gry i 30 punktami poprowadził swój zespół do prestiżowej wygranej na bardzo gorącym terenie, na którym Noteć poległa dopiero po raz trzeci w sezonie.
Autora powyższego tekstu utwierdził z kolei w przekonaniu, że to właśnie w jego ręce powinna powędrować statuetka MVP rundy zasadniczej Pekao SA I Ligi.

SOKÓŁ NA FALI: Muszynianka Sokół Łańcut – WKS Śląsk II Wrocław 73:63
Spotkanie otwierające pierwszoligową środę nie obfitowało w fajerwerki ofensywne. Zawodników obu drużyn przypuszczalnie dopadła presja związana z ciężarem gatunkowym meczu, w którym gospodarze walczyli o wykonanie kluczowego kroku w kierunku play-off, a goście chcieli oddalić się od strefy spadkowej. Nie mogli jednak liczyć na pomoc ze strony Adriana Boguckiego czy Błażeja Kulikowskiego. Efekt? Wrocławianie nie znaleźli argumentów w strefie podkoszowej, próbując upilnować Birama Faye. Senegalczyk robił co chciał, demonstrował swoją siłę i zanotował 14. double-double w sezonie, mając też aż 7 przechwytów.
Koszykarze nie uraczyli widzów festiwalem rzutów trzypunktowych. Lepszy w tym elemencie okazał się Sokół (10/33 przy 7/25 Śląska), który po pierwszej kwarcie prowadził 29:12 i skupił się na pilnowaniu przewagi. Obu zespołom brakowało przyspieszenia i skuteczności liderów – Filip Małgorzaciak trafił ledwie 3 z 11 rzutów z gry, po stronie wrocławskiej gorszy dzień miał Samajae Haynes-Jones. Rozgrywający Śląska rzucił 19 punktów przy kiepskiej skuteczności 6/18. Kłopoty pierwszoplanowych postaci odbiły się na wyniku.
Sokół obronił własny parkiet i wygrał trzeci mecz z rzędu, zrównując się bilansem z Notecią, WKK i Decką. To rezultat tym bardziej imponujący, że drużyna z Podkarpacia od kilku tygodni musi sobie radzić w obliczu problemów zdrowotnych obu członków koszykarskiego rodu Kaszowskich.
POZNAŃ POWSTAŁ Z KOLAN: ŁKS Coolpack Łódź – Enea Basket Poznań 84:86
ŁKS nowym Robin Hoodem Pekao SA I Ligi? Wszystko na to wskazuje. Łodzianie w 2025 roku potrafili wyrwać zwycięstwa z gardeł Astorii i Miasta Szkła – wszystko po to, by niweczyć trudy porażkami z niżej notowanymi rywalami z Koszalina czy Wrocławia (Śląsk). Pierwszoligowa przygoda podopiecznych Piotra Trepki idealnie oddaje sens powiedzenia, że w sporcie suma szczęścia równa się zero. Bo jak inaczej wytłumaczyć kontrast między rzutami w ostatnich sekundach Alana Czujkowskiego i Ołeksandra Antypova z przegranymi w równie dramatycznych okolicznościach meczami z bezpośrednimi rywalami w środku tabeli?
Uporządkujmy fakty. ŁKS pokonał Astorię i Miasto Szkła, wcześniej również zamykającą podium Kotwicę Kołobrzeg, jednak nie potrafił przechytrzyć GKS-u Tychy, Żaka i rezerw Śląska. W środę do tego grona dołączył też poznański Enea Basket. Choć biało-czerwoni z Łodzi w pierwszej połowie osiągnęli 18 punktów przewagi (37:19), w ostatnich minutach to oni musieli gonić wynik, co goście w porę udaremnili.
Przyjezdni podeszli do meczu już bez trenera Przemysława Szurka, który odsunął się w cień po sobotniej druzgocącej porażce z Sokołem. Rolę pierwszego szkoleniowca przejął dotychczasowy asystent, Cezary Kurzawski. W Łodzi nie miał on do dyspozycji kontuzjowanego Michała Samsonowicza, za to 24 punkty zdobył Mikołaj Stopierzyński, 17 dołożył Konrad Rosiński. Poznaniacy poprawili swój bilans na 15:15 i ponownie są w kontakcie z czołową „8”, w której po środowej porażce nie ma też ŁKS-u.
BYŁY WICEMISTRZ W CZELUŚCIACH: Hydrotruck Radom – GKS Tychy 65:72
Na rezultacie meczu z Łodzi skorzystał sensacyjny brązowy medalista poprzedniej kampanii, GKS Tychy. Styl gry podopiecznych Tomasza Jagiełki pozostawiał wiele do życzenia. Szymon Szmit i Sebastian Bożenko trafili w sumie 3 z 20 oddanych rzutów z gry, tyszanie na potęgę pudłowali z „pomalowanego” (poniżej 45% skuteczności), ale środki uświęcił cel – w przypadku GKS-u jest nim awans do play-off w dziewiątym (!) kolejnym sezonie.
Goście znakomicie wykorzystali swoje przewagi na zbiórce ofensywnej. Ataki ponawiali 17 razy, zdobywając w ten sposób 15 punktów. Przy niedyspozycji większości strzelców punkty drugiej szansy okazały się decydujące dla oblicza spotkania.
Hydrotruck przed sportową degradacją do II Ligi uchroni już tylko cud. Zespół Roberta Witki nie ma już pola manewru. Wszystko wskazuje na to, że były wicemistrz Polski, zdobywca krajowego Pucharu i Superpucharu występujący przed laty w europejskich pucharach, wkrótce osunie się na trzeci poziom rozgrywkowy. Czy możemy zatem mówić o upadku radomskiej koszykówki? Ze sportowego punktu widzenia – jak najbardziej, jednak złożoność tego tematu zasługuje na oddzielny artykuł. Fakty są takie, że niemal dekadę po największych sukcesach klubu z ówczesnej Rosy pozostały zgliszcza, w osobach osamotnionych ikon drużyny, Jakuba Zalewskiego i Daniela Walla.
RÓWNIEŻ WARTE UWAGI:
Nie można nie wspomnieć także o meczu w Opolu, gdzie groźna po zmianie trenera Politechnika podejmowała rezerwy Trefla Sopot, które podobnie jak Hydrotruck znajdują się jedną nogą w II Lidze. Oczywistym było, że w starciu dwóch słabo broniących drużyn wydarzy się coś interesującego. Końcowy wynik wprawił jednak w osłupienie nawet najsurowszych obserwatorów. Gospodarze zwyciężyli… 117:103!
Pojedynek strzelców wygrał Dominik Rutkowski (29 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst), którego wsparli Kaosi Ezeagu (27 punktów) i Jakub Kobel (17 punktów, 11 asyst), a o triple-double otarł się Patryk Pułkotycki (10 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst). W Treflu brylowali Wojciech Czerlonko i Igor Wadowski, obaj zdobyli po 28 „oczek”. Przyjezdnym nie pomogła nawet świetna skuteczność z dystansu na poziomie 40 proc. (14/35). Żółto-czarni przegrali kolejne spotkanie i powinni oswajać się z myślą, że ich czas w Pekao I Lidze dobiega końca.
Wspominane wcześniej Miasto Szkła Krosno potknęło się w Pelplinie (69:84). W innym, istotnym dla układu tabeli meczu SKS Fulimpex Starogard Gdański ograł Żaka Koszalin (82:74). Pełną tabelę rozgrywek prezentujemy poniżej, screen pochodzi ze strony Pulsu Basketu.

Obserwujcie I Ligę – naprawdę warto!
Wyniki 30. kolejki Pekao SA I Ligi:
Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg – OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów 100:57
Muszynianka Sokół Łańcut – WKS Śląsk II Wrocław 73:63
WKK Active Hotel Wrocław – Polonia Warszawa 76:66
Żak Koszalin – SKS Fulimpex Starogard Gdański 74:82
Decka Pelplin – Miasto Szkła Krosno 84:69
KSK Qemetica Noteć Inowrocław – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 71:84
Hydrotruck Radom – GKS Tychy 65:72
Weegree AZS Politechnika Opolska – Bears UG Trefl Sopot 117:103
ŁKS Coolpack Łódź – Enea Basket Poznań 84:86