
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!–
Na ten moment wciąż nie wiadomo jak poważne jest złamanie, do którego doszło w drugiej kwarcie piątkowego spotkania Celtów z San Antonio Spurs. Gordon Hayward nadział się wtedy na twardą zasłonę postawioną przez LaMarcusa Aldridge’a i momentalnie było wiadomo, że coś jest nie tak. Skrzydłowy udał się do szatni razem z klubowym lekarzem, a do gry już nie powrócił.
Jeszcze w trakcie meczu okazało się, że doszło do złamania. To spory cios dla zespołu, którzy z Haywardem w znakomitej formie tak dobrze się w tym sezonie spisują. Nadzieję dał jednak fantastyczny występ Celtics w drugiej połowie w Teksasie, gdzie już bez Haywarda bostońska drużyna z łatwością i w świetnym stylu poradziła sobie z gospodarzami, wygrywając 135-115.
Tym samym Celtics po raz pierwszy od marca 2011 roku pokonali Spurs na ich parkiecie. To także siódme z rzędu zwycięstwo podopiecznych Brada Stevensa, choć kolejne tygodnie będą nieco trudniejsze. W poniedziałek Hayward ma udać się do specjalisty, który ustali, czy konieczna jest operacja – wtedy będzie wiadomo dużo więcej o długości absencji.
O tym, że Hayward wróci do tej znakomitej gry po powrocie z kontuzji przekonany jest Brad Stevens. „Powiedziałem mu żeby się nie załamywał. Ciężko pracował i na pewno wróci do dobrej formy” – mówi trener Celtów i dodaje, że taki uraz to zawsze szansa dla rezerwowych zawodników. Stevens podkreślił także, że ta kontuzja to niemal nic w porównaniu do złamanej kostki dwa lata temu.
W piątek 29-latek zdążył zdobyć tylko dziewięć punktów, ale to i tak nie rzutuje na jego świetne statystyki w przekroju dotychczas rozegranych spotkań. Osiem meczów (bilans 7-1) i średnie na poziomie 19 oczek, siedmiu zbiórek oraz czterech asyst, a do tego ponad 55-procentowa skuteczność z gry i ponad 43 procent skuteczności zza łuku. Życzymy więc szybkiego powrotu do zdrowia!
Tomek Kordylewski