– Z młodymi sędziami zwykle pracujemy nad mechaniką i tym, jak się prezentują na boisku. Decyzyjność przyjdzie z czasem – mówi Igor Dragojević, znany arbiter z Czarnogóry, sędziujący m.in. w Eurolidze.

W takich butach w NBA błyszczy Kyrie Irving >>
W dniach 12 – 16 września tego roku w Radomiu, odbył się kolejny już Camp sędziowski organizowany przez polskiego sędziego międzynarodowego, Jakuba Zamojskiego. Camp ten kierowany jest do wszystkich sędziów koszykówki, niezależnie od ich wieku, stażu i aktualnych umiejętności. Historia campów liczy już 15 lat, a ich renoma odbija się szerokim echem w całej Europie.
W tym roku z racji małego jubileuszu, do Radomia zawitali szkoleniowcy z absolutnego topu europejskiego sędziowania. Przed Wami pierwszy z serii wywiadów zarejestrowanych przez nas z topowymi sędziami Euroligi.
Na pierwszy ogień postać bardzo charakterystyczna i wyrazista. Nie tylko jego sylwetka budzi podziw i szacunek, ale też otwartość na grę i swoboda rozmowy. Widać, że to prawdziwy pasjonata koszykówki. Sędzia z Czarnogóry, którego przygoda z gwizdkiem trwa już ponad ćwierć wieku – Igor Dragojević.
Igor, to Twój pierwsza wizyta na Campie Jakuba Zamojskiego w charakterze szkoleniowca. Co cię przekonało do przyjazdu do Radomia w tym roku?
Igor Dragojevic: Tak, pierwszy raz jestem na tym campie sędziowskim. I bardzo się cieszę z tego, że biorę w nim udział, mogąc pracować z młodymi sędziami. Do takiej „pracy” nie trzeba mnie szczególnie przekonywać. Telefon od Kuby był dla mnie wystarczający.
Widziałem, że obserwujesz młodych sędziów, podczas gdy sędziują oni swoje mecze. Na co zwracasz szczególną uwagę? Co Cię najbardziej interesuje? Mechanika, podejmowane decyzje, „timing” gwizdka/reakcji, współpraca sędziów, zarządzanie grą czy może coś jeszcze innego?
To zależy. Nie wiemy wcześniej, co dokładnie będziemy obserwować. To zależy od tego, jak rozwinie się dany mecz, od poziomu danego sędziego, jego nastawienia do meczu, „otwartości” na to co się dzieje, selekcji gwizdków sytuacji typu „no call”, itd.
Przeważnie z młodymi sędziami pracujemy nad mechaniką i tym, jak się prezentują na boisku. Decyzyjność przyjdzie z czasem.
Czy mógłbyś opisać naszym czytelnikom swoją drogę – jak dotarłeś do Euroligi?
Droga do Euroligi nie była dla mnie łatwa. Zacząłem sędziować w Jugosławii w 1992 roku i ze względu na duża ilość sędziów w tamtym okresie, droga do awansu była trudniejsza i wolniejsza. Sędziowałem mecze ekstraklasy przez 11 lat (najpierw w Jugosławii, później kilka lat w Serbii i Czarnogórze, a ostatecznie w samej Czarnogórze), zanim dostałem szansę ubiegania się o licencję FIBA. Ostatecznie uzyskałem ją w 2007 roku, a od roku 2011 jestem sędzią Euroligi.
Co jest najtrudniejsze w pracy sędziego koszykówki?
Najtrudniejsza dla mnie w sędziowaniu jest sytuacja, w której dajesz z siebie wszystko w trakcie meczu, ale mimo to błąd, który popełnisz, decyduje o wyniku spotkania. Patrzysz wtedy na twarze zawodników i dociera do ciebie, jak odpowiedzialną pracę wykonujesz, i jak bardzo zawsze musisz dawać z siebie maksa na boisku.
W tym momencie wszyscy skupiają się na tobie – drużyny, trenerzy, kibice i wówczas nie jest możliwe wytłumaczenie im wszystkim, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, tak samo jak inni. To tylko nas wzmacnia i pcha nas w kierunku rozwoju, żeby stale być lepszym i lepszym.
Bycie sędzią Euroligi to dość stresujące zajęcie, prawda? Jak sobie radzisz ze stresem i z dużą presją?
Kiedy trafiasz do Euroligi, jesteś już jednym z najlepszych sędziów i tutaj nie ma już miejsca na żadną presję/stres, który mógłby ci przeszkadzać na boisku. Ta presja pojawią z zewnątrz, ze strony kibiców i trenerów, ale to jest coś czego się spodziewam i przygotowuję się do tego przed meczem.
Byłeś młodym sędzią w Jugosławii, a później w Czarnogórze – jak wyglądał system szkolenia sędziów w tych krajach?
Dziś sędziom dużo łatwiej jest się uczyć. Mają swobodny dostęp do Internetu i wszystko jest bardzo łatwo dostępne. Do tego kanały telewizyjne, na których mogą oglądać dowolne mecze, jakie tylko chcą, liczne campy sędziowskie na całym świecie.
Kiedy ja rozpoczynałem swoją karierę, nie mieliśmy praktycznie nic z tego co wymieniłem, poza książką z przepisami do gry i jedną kliniką/konferencją przed sezonem. W ostatnich latach sytuacja znacznie się poprawiła w Czarnogórze i zorganizowaliśmy kilka klinik sędziowskich z udziałem sędziów międzynarodowych, a młodzi sędziowie mają całkiem niezłe warunki do nauki i rozwoju.
Jakie było największe wyzwanie w Twojej sędziowskiej karierze do tej pory?
Trudne pytanie. Ale myślę, że póki co największym wyzwaniem dla mnie było to, żeby być coraz lepszym z roku na rok i nie cofać się w swojej karierze. To trudna rzecz, ale póki co działa…
Gdybyś mógł dać 3 rady młodym sędziom, to jak powinni postępować, żeby osiągnąć Twój poziom?
Nigdy nie przestawaj się uczyć, pracuj ciężko i kochaj to, co robisz.
Jaki jest Twój cel na ten nadchodzący sezon?
Moim celem na ten nowy sezon, jest bycie przygotowanym jeszcze lepiej niż w poprzednim sezonie i bycie lepszym sędzią niż rok temu. Cała reszta już nie zależy ode mnie.
Trudniej jest być dobrym sędzią na boisku, czy dobrym szkoleniowcem dla młodszych kolegów?
Jestem aktywnym sędzią i zawsze nim będę nawet po zakończeniu kariery i wiem jak ciężko jest być sędzią koszykówki. Dlatego będąc szkoleniowcem, zawsze stawiam się w sytuacji danego sędziego na boisku i staram się rozgryźć dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję. Tym niemniej, na pewno łatwiej jest być szkoleniowcem.
Jan Delmanowski, @PulsBasketu
W takich butach w NBA błyszczy Kyrie Irving >>