REDAKCJA

Igor Milicić: Najważniejsza jest determinacja

Igor Milicić: Najważniejsza jest determinacja

– Można mieć słaby sezon, słabo pracować, mieć zawodników, którzy w ogóle nie trenują, a odnieść sukces. Można też pracować bardzo mocno, dokładnie i starannie, a nie osiągnąć dobrego wyniku – mówi Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek.

Igor Milicić / fot. A. Romański, plk.pl

W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>

Piotr Alabrudziński: Jak ważna w koszykówce jest mądrość, inteligencja gracza?

Igor Milicić: Myślę, że można tutaj podać pewne rozróżnienia. Są zawodnicy bardzo inteligentni życiowo, co przekłada się na boisko. Są zawodnicy, którzy mają inteligencję boiskową, choć nauka w szkole nie idzie im najlepiej. Na parkiecie jednak dobrze czytają grę i to pomaga im w osiągnięciu sukcesu.

Wreszcie są zawodnicy, którzy mają dobre warunki jeśli chodzi o motorykę, fizyczność, ale brakuje im właśnie inteligencji boiskowej. Bardzo rzadko się zdarza, żeby taki zawodnik doszedł wysoko i osiągnął coś więcej w koszykówce.

A pan co najbardziej ceni u zawodnika?

Dla mnie najważniejsza jest determinacja. Obojętnie, jakie walory ma zawodnik, jeżeli brakuje mu determinacji, chęci stawania się lepszym poprzez codzienny trening, na dłuższą metę nie będzie z takiego gracza pożytku.

W czasach gdy koszykówka nie była aż tak skomplikowana oraz dynamiczna, gdy gra była wolniejsza, można było ukryć pewne złe nawyki, wady czy braki. Teraz, gdy wszystko przyspieszyło, nawet najmniejszy błąd wychodzi na jaw. Wśród zawodowców największym mankamentem jest ospałość.

Czy to dotyczy tylko graczy w koszykówce seniorskiej, czy również stanowi problem na etapie szkolenia, wśród młodych zawodników?

Zawodnik, który trafia do koszykówki seniorskiej, może spotkać szkoleniowca, który będzie od niego wymagał tego, czego nikt wcześniej nie wymagał. Wtedy albo zderzy się ze ścianą, albo spróbuje się dostosować i przeskoczyć tę ścianę.

Oczywiście, łatwiej jest, gdy zawodnik od pierwszych kroków, gdy zaczyna trenować ten sport, jest nauczony pewnych rzeczy, ale w polskiej rzeczywistości generalnie dobrych nawyków uczymy niestety dopiero w seniorach.

To największa bolączka szkolenia młodzieży?

Nie, wątpię, żeby akurat to było największą bolączką. Uważam, że jest nią wyszkolenie techniczno-taktyczne.

Tutaj pojawia się wątek osobisty, gdyż zdecydował się pan przenieść swoich synów do Ulm, aby w Niemczech kontynuowali swoją przygodę z koszykówką. Co wpłynęło na taką decyzję?

Właśnie szkolenie techniczno-taktyczne. Opanowanie rzeczy z zakresu techniki koszykarskiej i taktyki stanowi dla zawodnika między 14 a 18 rokiem życia podstawę do tego, żeby miał możliwość gry na wysokim poziomie.

Niestety, na tym polu z młodymi zawodnikami w Polsce bywa różnie. Czasami przychodzi do zespołu zawodnik w wieku 18-19 lat, który nie zna podstawowych zasad różnych typów obrony, udzielania pomocy, czy innych ważnych zachowań. Właśnie dlatego postanowiłem poszukać odpowiedniego szkolenia gdzieś indziej.

Jaki fundament powinien w takim razie mieć opanowany zawodnik wkraczający do seniorskiej koszykówki?

Przede wszystkim powinien umieć dostosować się do trenera, który wymaga, a nie szkoli. Tutaj każdy szkoleniowiec mógłby podać inne elementy, ale przykładowo zawodnik powinien wiedzieć, jakie są rotacje w obronie typu hard show, a jakie w obronie contain, jak się gra w obu tych rodzajach obrony, jak się zachować w obronie typu side, jak funkcjonują przekazania w obronie.

Mówię tutaj o banalnych, najprostszych rzeczach, podstawach, które powinny zostać przekazane i opanowane przez młodych zawodników pod względem taktycznym.

Odnośnie zaś techniki wychodzę z założenia, że najważniejszym elementem jest zwód. Nasi zawodnicy nie są szkoleni w koszykarskim zwodzie. Robią na boisku wiele różnych rzeczy, ale nie mają zwodu, który dałby im przewagę. To podstawowy element w technicznym wyszkoleniu zawodnika w ataku.

To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich zagrać! >>  

Czego brakowało Jakubowi Parzeńskiemu, że nie znalazł miejsca w tegorocznym Anwilu Włocławek?

Kubie brakowało przede wszystkim czasu, którego w Anwilu nie mamy. On potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby oswoił się z grą po kontuzji. Bardzo doceniamy wszystkie jego walory, ale w okresie przygotowawczym pewne rzeczy pokrzyżowały nam plany. Kuba nie trenował wówczas z zespołem, a gdy weszliśmy już w rytm meczowy nie było wystarczająco dużej liczby treningów, abyśmy razem – on i zespół – mogli się zazębić.

Grając na 2 fronty, mając nowy skład, elementy nowego systemu, ciężko to wszystko było ułożyć w czasie, a Kuba właśnie tego czasu potrzebuje, żeby mógł oswoić się z kontaktową grą na boisku, do której po kontuzji podchodził asekuracyjnie.

Gdy wróci z wypożyczenia będzie tym zawodnikiem, którego pan miał na myśli przed sezonem?

Uważamy, że w Rosie Radom nie będzie problemów z brakiem czasu, żeby Kuba mógł się oswoić z graniem i zyskać swobodę. Myślę, że to dobry kierunek. Jeśli będzie rozgrywał jak najwięcej minut, to mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli z niego pożytek.




Można z kolei zauważyć poprawę w grze obronnej Michała Michalaka. Z czego to wynika?

Na pewno poświęcamy naszej obronie więcej czasu. Kładziemy większy nacisk na poprawę gry defensywnej i bardzo się cieszę, że Michał się do tego dostosował. Bardzo mi na tym zależy. Cały czas czekamy na jego stabilniejszą formę rzutową, ale dopóki zbiera tych 5, 6 piłek na mecz i gra w obronie tak jak teraz, to nawet nie trafiając rzutów może pomóc w wygrywaniu spotkań.

Jedna sprawa to trafienie rzutu, ale drugą jest selekcja. Jest pan zadowolony z wyboru rzutów Michała?

Z większości rzutów jak najbardziej tak. Odkąd jestem w Anwilu Włocławek strzelcy na pozycji 2 zawsze mieli margines pozwalający na oddanie 1 rzutu “nie-anwilowego”, nie w ramach dobrych rzutów.

Jeśli strzelec złapie swój rytm, może trafiać nawet przez ręce rzuty, których inny zawodnik nie mógłby trafić. Oczywiście, jeśli pojawia się drugi, czy trzeci taki rzut wynikający ze złej selekcji, blokujemy takie rzucanie.

Grając tylko w polskiej lidze można się mierzyć z podobną koszykówką. Europejskie rozgrywki dostarczają na tym polu większego zróżnicowania?

Bardzo fajne pytanie, bo rzeczywiście w Polsce zamysły taktyczne trenerów są bardzo podobne do siebie. Gdyby nie można było w inny sposób rozróżnić w jakiej drużynie gra dany zawodnik, trudno byłoby to zweryfikować patrząc na taktykę.

W Europie nie ma czegoś takiego. Mamy zupełnie różne taktyki, odmienne sposoby grania w koszykówkę, a to jest i dobre i trudne dla nas, żeby temu sprostać. Jak dobrze wiemy mamy bardzo mało czasu, żeby przygotować się do konkretnego meczu, a np. Avellino gra zupełnie inną obronę i atak niż Niżny Nowogród. Dobre jest to, że trzeba się szybko przestawiać, adaptować, ale na pewno stanowi też duże wyzwanie.

Jest jakiś styl gry przeciwnika w BCL, który jest szczególnie niewygodny do przygotowania zespołu?

Znając nasz skład wiemy, że pewne taktyki nam odpowiadają bardziej, a inne nie są dla nas łatwe. Nie chciałbym odkrywać kart, ale w dużym stopniu jest to uzależnione od tego, jakich mamy zawodników, na jakich pozycjach są rozłożone nasze jakości i słabości.

Granie w Europie i Polsce to przypuszczam różnice zarówno w taktyce, o czym już pan wspomniał, jak i motywacji. Jakich metod używa pan do motywowania graczy do wysiłku w polskich rozgrywkach ligowych?

Większość zawodników naszej drużyny gra w Europie po raz pierwszy. Sam ten fakt jest wystarczającą motywacją, żeby grać z dużą intensywnością, co czasami jest dobre, a czasami nie. Są zawodnicy, którzy przy olbrzymiej presji czy pobudzeniu grają gorzej niż zwykle.

Wszyscy mówią o tym, że zespoły grające w Europie mają problem z koncentracją w Polsce. Nie do końca jest to prawda. Moim zdaniem, trzeba brać pod uwagę, że zespoły, przeciwko którym grają nie mają nic do stracenia. Grają z dużą determinacją i mogą tylko wygrać. Jeśli to się uda będą bohaterami, ale gdy przegrają nic nikomu się nie stanie.

Z kolei, patrząc z perspektywy zespołu grającego i w Europie, i w Polsce, jeśli wygramy mecz ligowy nie stanie się nic wyjątkowego. Gdy zaś przegramy, mamy koniec świata, trzeba zwolnić jakiegoś zawodnika, zwolnić trenera. Tymczasem to nie do końca jest tak.

Sport jest nieprzewidywalny. Każda drużyna może wygrać z każdym. Kiedyś w Pucharze Polski zespół z 3 ligi wygrał z drużyną z ekstraklasy. Zespół grający tylko w polskiej lidze ma na przygotowanie do meczu 7 dni, zespół grający dodatkowo w europejskich rozgrywkach ma na to tak naprawdę tylko 1 trening.

Rezultat końcowy nie zależy tylko od motywacji, czy koncentracji, ale od wielu mniejszych rzeczy, które mają wpływ na zespół.

Czy dla pana osobiście wyrazy uznania wobec rozwiązań taktycznych stosowanych w Anwilu Włocławek płynące z Europy stanowią dodatkową motywację?

Przed rozpoczęciem gry w Europie nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Nie chcieliśmy zmieniać naszego systemu ani w obronie, ani w ataku. Chcieliśmy za to zobaczyć, jak będzie on funkcjonował na europejskich parkietach. Sam fakt, że te pozytywne opinie przychodzą i to ze stron uznanych trenerskich nazwisk, stanowi duży zastrzyk pewności siebie oraz motywacji.

Na polskich parkietach pewne rozwiązania nie były wcześniej widziane i może dlatego odbierane były jako złe, niezrozumiałe, ale w Europie są one już doceniane i analizowane w pozytywny sposób. To duży plus dla nas, dla całego sztabu szkoleniowego. Potwierdzenie, że idziemy w dobrym kierunku.

Wspomniał pan o sztabie. Na ile ważne w koszykówce jest przygotowanie dobrego skautingu, analizy przeciwnika?

Różnie to bywa. Są trenerzy, którzy nie przykładają dużej uwagi do tego, jak gra przeciwnik. Nie stanowi to dla nich ważnego obszaru. Ja wychodzę z założenia, że jeśli tylko mam czas i możliwości, chcę wiedzieć wszystko o przeciwniku, znać zarówno jego słabe strony, które mogę wykorzystać, jak i mocne, które trzeba zatrzymać, zablokować. Tutaj wkraczają moi asystenci, trener Marcin Woźniak, którego pasją jest skauting, dzięki czemu ogrom przygotowań i pracy jest już wykonany, a ja dodaję do tego jeszcze od siebie rzeczy, które są mi potrzebne. Uważam, że to duża część naszego sukcesu.

Jakie metody stosowałby pan, gdyby nie można było stosować obrony strefowej, jak choćby swego czasu w NBA?

Wszystko zależy od zasobów, które bym miał. Zastanawiałem się już, jak można grać bez niektórych elementów, np. jak byśmy grali, gdyby istniał w naszej lidze przepis o 3 sekundach w obronie. Nie gramy tylko strefą, ale różnymi obronami.
Strefę 1-3-1, obserwowaną przez wszystkich, gra coraz więcej klubów w EBL, co bardzo nam się podoba. Czuję, że wyznaczamy na tym polu jakieś trendy. Nie we wszystkich meczach stosujemy strefę, albo konkretne rozwiązania. Gdybym nie mógł skorzystać z jednego z nich musiałbym znaleźć inne rozwiązanie.




Skoro pojawiła się strefa 1-3-1, w wersji podstawowej center znajduje się na środku. W trakcie sezonu widać było jednak inny jej wariant, w którym 5 jest przy linii końcowej.

To są dwa różne typy obrony. Wyglądają podobnie, ale są zupełnie różne. W jednym przypadku rzeczywiście gramy strefą, w drugim nie do końca. Zarówno w tym, jak i zeszłym sezonie stosowaliśmy oba rozwiązania zależnie od przeciwnika, momentu meczu, piątki, która jest na boisku.

Ja nie wymyśliłem tego sposobu obrony, ale mamy w Anwilu swoje detale, które odróżniają nas od innych drużyn stosujących te rozwiązania. Jest ich zresztą sporo. Ten drugi wariant, o którym pan wspomniał, jest właśnie taką obroną, do której dodałem elementy, które zauważyłem, gdy sam grałem jako rozgrywający, że mogą w pewnych sytuacjach pomóc i być trudne dla atakujących. Właśnie dlatego je stosujemy.

W tym kontekście musi pojawić się pytanie o pana inspiracje.

Zastanawiałem się nad tym, jaki sposób obrony zespołu byłby takim, przeciwko któremu jako rozgrywający nie lubiłem grać, przeciwko której obronie miałem problemy. Wszystkie takie sytuacje, w których na parkiecie mogłem mieć kłopot, chciałem zastosować w obronie mojego zespołu. Staram się czerpać z doświadczenia rozgrywającego, ale też zawodnika, który myślał i szukał pewnych rozwiązań taktycznych.

Z drugiej strony, jeśli chodzi o atak, myślałem o tym, co może być kłopotem dla obrony. Szukamy takich rozwiązań, które zaabsorbują obronę rywala na jednej stronie, żeby zdobywać łatwe punkty na drugiej stronie. Myślałem też o tym, w jaki sposób wołać zagrywki i sortować je, żeby było to najłatwiejsze dla naszego zespołu, ale najtrudniejsze dla przeciwnika.

Czy jest jakiś zespół, czy trener, którego lubi pan oglądać?

Nie mam konkretnego trenera, którego oglądam. Lubię natomiast oglądać mecze, jeżeli praca mi na to pozwala. W trakcie sezonu, jako trenerzy, nie mamy możliwości uczestniczenia w klinikach trenerskich, na których można nauczyć się najwięcej, ale w wolnym czasie staram się oglądać je z różnych źródeł. Właśnie tutaj polepszamy swoją jakość.

Tak jak już wcześniej wspomniałem, mam wokół siebie wspaniałą grupę ludzi, która wykonuje dużo pracy, dzięki czemu mogę dziennie obejrzeć 5-6 meczów, oprócz spotkań naszych następnych rywali. Wiem, że trenerzy w innych klubach muszą przeznaczać dużo czasu na sprawy, które moi asystenci przygotowują perfekcyjnie, a ja mam do nich duże zaufanie.

Wracając jednak do pytania o oglądanie koszykówki: oglądam ligę turecką, hiszpańską, ABA, VTB, prawie wszystkie mecze Euroligi, EuroCup. Podczas tego oglądania zdarzają się sytuacje, które mogę wykorzystać w naszym systemie i dla naszych zawodników, ale nie wynika to ze śledzenia konkretnych trenerów. Wówczas staram się rozwinąć zaobserwowany element, czy rozwiązanie i przełożyć go do naszych zagrywek w playbooku Anwilu Włocławek.

Czy oglądając taką liczbę spotkań codziennie, można powiedzieć, w którą stronę zmierza współczesna koszykówka?

Trzeba tutaj podać pewne rozróżnienie. Śledzę koszykówkę europejską, bo koszykówka NBA jest zupełnie innym sportem, niż ta grana w Europie czy uniwersytecka. NBA nie oglądam i nie sugeruję się nią pod względem taktycznym. Tam jest jeden trend, w Europie drugi.

Na pewno w koszykówkę gra się dziś dużo szybciej. Zawodnicy są bardziej atletyczni, fizyczni. Przewagę będzie miał ten, kto znajdzie możliwość dostosowania zawodników tego typu do urozmaiconej taktyki.

Widać to w zespołach z najwyższej półki, CSKA Moskwa, Fenerbahce, które są mocno rozwinięte taktycznie, a jednocześnie mają zawodników przystosowanych do fizycznej, szybkościowej koszykówki rodem z NBA. Właśnie dlatego są najlepsi w Europie. Moim zdaniem to jest kierunek: szybcy, silni, sprawni zawodnicy, którzy są w stanie śledzić zaawansowanie taktyczne.

Czy ma pan satysfakcję po dwukrotnym pokonaniu w BCL Ventspils, prowadzonego przez trenera Stelmahersa?

W samej taktyce Ventspils można dostrzec dużo taktyki, którą mieli Czarni z tamtego sezonu. My graliśmy podobną taktyką w obronie, trochę zmieniliśmy atak, ale tak jak już wiele razy wspominałem, tamta porażka była bardziej oparta na kwestii psychicznej, niż taktycznej. Wiele od tamtego czasu przeszliśmy, jesteśmy bardziej dojrzali w klubie, także zawodnicy, kibice. Widać to również w wynikach.

Czy zgodzi się pan w takim razie ze stwierdzeniem, że trzeba przejść przez gorycz porażki, żeby wejść na wyższy poziom?

Jak najbardziej. Chociaż wtedy nie byliśmy najlepszym zespołem w Polsce, ale przegraliśmy jako 1 z 8 miejscem. Wiemy, że nie wszystko można rozliczać wynikiem. On nie do końca oddaje pracę, którą ktoś wykonuje. Można mieć słaby sezon, słabo pracować, mieć zawodników, którzy w ogóle nie trenują, a odnieść sukces. Można też pracować bardzo mocno, dokładnie, starannie, a nie osiągnąć dobrego wyniku.

W mistrzowskim sezonie pracowaliśmy dokładnie tak samo jak wcześniej, ale zmieniliśmy nastawienie, mieliśmy inne przygotowanie mentalne i odnieśliśmy sukces. Trzeba robić swoje i wierzyć w to, co się robi, poświęcając na to swój czas, życie. Na koniec dnia jednak trzeba mieć też trochę szczęścia, żeby wszystko się zgrało i poszło do przodu dając dobry wynik.

Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Przed sezonem zastanawiał się pan, czy Anwil nie odbije się od ściany w Europie. Po tych kilku spotkaniach ma pan już inny pogląd, czy plany co do europejskich rozgrywek?

Na pewno wiemy już, czego możemy się spodziewać. Wiemy, że nasz zespół nie jest gorszy od przeciwników. Nawet biorąc pod uwagę mecz z Murcią, który przegraliśmy różnicą 20 punktów, gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, trochę mniej kontuzji, myślę, że moglibyśmy z nimi nawiązać walkę.

Oczywiście, trzeba pozostać pokornym, skromnym, robić swoje. W naszym gronie, w szatni, wiemy, na co nas stać, wiemy do czego dążymy, ale musimy pokornie pracować i szukać swojej szansy, żeby sprawić jeszcze niejedną niespodziankę.

Na koniec rozmowy chciałbym poprosić pan o udzielenie jakiejś porady kibicom, którzy chcieliby zmienić rozwinąć swoje spojrzenie na koszykówkę. Na co warto zwracać uwagę na boisku?

Na pewno nie na rzeczy taktyczne, bo bardzo często nawet trenerzy patrzący z boku, którzy nie są obecni na treningu, nie znają zamysłu zespołu, nie są w stanie ocenić, co dokładnie robi dany zespół.

Myślę natomiast, że najważniejsze dla kibiców jest zdobywanie punktów. W szerszej perspektywie oglądania meczu warto zatem patrzeć na to, kto i w jaki sposób uwolnił zawodnika, który zdobywa punkty. Tutaj zwykle jest cały szereg czynności, które mają na celu wystawienie na wolną pozycję do rzutu pod koszem, albo za 3, a sam rzut jest tylko egzekucją. Myślę, że właśnie to może być interesujące, żeby kibice zobaczyli, co prowadzi do zdobycia punktów. Z jednej strony proste, ale pomocne w poszerzeniu poglądu na całą koszykówkę.

Piotr Alabrudziński

W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Bronisław Wawrzyńczuk, dotychczasowy konsultant ds. sportowych KK Włocławek spełnia swoje wielkie marzenie – dołącza do sztabu Los Angeles Lakers jako skaut. To ogromny krok w jego karierze, który jest efektem wielu lat ciężkiej pracy i poświęcenia. Już przedtem szlaki za oceanem przetarł Rafał Juć – skaut Denver Nuggets.
22 / 03 / 2025 13:33
Na oficjalnym kanale San Antonio Spurs na YouTube pojawił się specjalny klip z najlepszymi wsadami Jeremiego Sochana w tym sezonie. Nagranie trwa blisko osiem minut!
25 / 03 / 2025 12:40
W nocy z niedzieli na poniedziałek San Antonio Spurs grali w Toronto. Ostrogi wygrały z Raptors 123:89, a Jeremy Sochan spędził na boisku 20 minut. W tym czasie zdobył dziewięć punktów i zaliczył pięć zbiórek, dwie asysty, dwa przechwyty oraz jeden blok. W czasie kiedy przebywał na parkiecie, Spurs wygrali różnicą 21 punktów.
24 / 03 / 2025 10:34
Koledzy z drużyny widzą codziennie na treningach radosnego gościa, który jest ich motorem napędowym. Kibice widzą dążącego do celu koszykarza, który co mecz zostawia swoje serce na parkiecie. A co widzi ten zawodnik? To wie tylko on sam. To gracz, który co kolejkę dostarcza Wam emocji z uśmiechem na twarzy. Obserwujecie go i znacie z boiska. Nigdy nie ujrzycie tego, co widzi on. To głos jednej z osób, którą możliwe, że spotykasz każdego dnia na treningach. Być może grałeś przeciwko niemu ostatni mecz, albo jesteś jego fanem. To głos doświadczonego obecnie pierwszoligowego koszykarza, który postanowił podzielić się tym, co widzi sam. 23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Powinniśmy zwrócić wówczas uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne, korzystanie ze specjalistycznej pomocy i świadomość, że nigdy nie wiemy, z czym mierzy się druga osoba.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Opowieść o koszykarskiej “bajce”, o blaskach i cieniach. O koszykarskim rozwoju, podążaniu za koszykówką i oddaniu jej życia. Maciej Kwiatkowski zaprasza na niezwykłą i długą rozmowę z wyjatkową koszykarską parą. Jego gośćmi są Pamela Wrona – dziennikarka, współpracująca z wieloma portalami koszykarskimi w Polsce. Aktualnie redaktor naczelna portalu oraz Przemysław Wrona – czołowy koszykarz pierwszej ligi, zawodnik lidera Miasta Szkła Krosno!
26 / 03 / 2025 12:47