fot. Wojciech Cebula / WKS Śląsk Wrocław
Podczas 14. kolejki EuroCupu doszło do dużej niespodzianki. Trapiony kontuzjami WKS pewnie pokonał Ratiopharm Ulm, czyli obecnego mistrza Niemiec. Tym razem drużyna Jacka Winnickiego musiała sobie radzić bez Łukasza Kolendy, Jakuba Nizioła, Daniela Gołębiowskiego, Sauliusa Kulvietisa oraz Mikołaja Adamczaka. Mimo tego – dała radę! Śląsk wygrał w środowy wieczór 100:88.
Wrocławianie szczególnie dobrze radzili sobie w ofensywie. Już w trakcie pierwszej połowy zdobyli 52 oczka, co było ogromnym zaskoczeniem, patrząc chociażby na ostatnie starcie z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Do tego świetna skuteczność z dystansu, łatwość w dzieleniu się piłką i niewielka liczba strat. O to wszystko zapytaliśmy po meczu Jacka Winnickiego.
– Te statystyki dotyczące asyst (24) i strat (6) przede wszystkim wynikają z organizacji gry. Nasza gra była bardzo dobrze zorganizowana, szczególnie po ostatnim meczu ligowym. Nasze rzuty za trzy punkty były wypracowane. Wygraliśmy wysoko, ale zespół z Ulm również trafił 12 trójek. Pod względem koszykarskim zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze – mówił trener WKS-u.
Kilka dni wcześniej pytaliśmy go również o debiut Marka Klassena. Kanadyjczyk jeszcze w sezonie 2021/2022 grał dla Czarnych Słupsk, a do Polski wrócił na dłużej po niemal dwuletniej przerwie. Jego pierwszy występ w barwach 18-krotnych mistrzów kraju nie był jednak wymarzony. Śląsk przegrał z MKS-em, a on sam miał 1/5 z gry i więcej strat niż punktów. W drugim meczu zaprezentował się jednak znacznie lepiej, notując pierwsze double-duble w barwach Śląska.
– Tak jak powiedziałem po meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza, nie można oceniać Marka po pierwszym meczu. Oglądaliśmy wideo, rozmawialiśmy, wymienialiśmy się poglądami na temat tego, jak mamy grać. Próbowałem podpowiedzieć, czego odczekujemy od niego, gdy jest na boisku, a kiedy jest z Kendalem McCullumem. Musi być graczem, który organizuje nam grę i musi uruchomiać zarówno graczy wysokich, jak i obwodowych – ocenił trener wicemistrzów Polski.
Z naszych informacji wynika, że najszybciej spośród graczy kontuzjowanych dojdzie do powrotu Jakuba Nizioła. Nazwisko reprezentanta Polski pojawiło się ostatnio nawet w protokole meczowym, ale finalnie 27-latek jeszcze nie wrócił do gry. To prawdopodobnie nastąpi już w piątek, gdy Śląsk zagra z GTK Gliwice.
– Jest taka szansa, ale nie ma jeszcze ostatecznej decyzji. Kuba zaczął z nami trenować. Jest po długiej przerwie. Jego ręka jest sprawniejsza, ale nie w stu procentach. Mam nadzieję, że dołączy do nas i będzie mógł nam pomóc – skomentował Jacek Winnicki.