Trener Milicić zaczął z wysokiego C, bo od wyjazdowego starcia z Bursasporem. I choć w Polsce liga turecka nie jest tak popularna, to dla tamtejszych kibiców jest to szczególnie elektryzujący pojedynek. Ogromne zainteresowanie, wyprzedana hala, bardzo duże emocje. Na linii Bursasport – Besiktas iskrzy od lat.

Pierwsze punkty wpadły na konto gospodarzy, którzy rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Ich przewaga wręcz momentalnie urosła aż do 13 oczek. W drugiej kwarcie zawodnicy trenera Milicicia prezentowali się nieco lepiej, jednak różnica między zespołami wciąż była kilkunastopunktowa.

Zdecydowanie najlepsza dla Besiktasu była kwarta numer trzy, a tak naprawdę jej koniec. Jak widzimy – szkoleniowiec reprezentacji Polski podczas piętnastominutowej przerwy wpłynął motywująco na swój nowy zespół. Tym samym Besiktas zbliżył się na odległość sześciu, a chwilę później nawet trzech oczek. Wtedy jednak do dobrego grania wrócił Bursasport. Pozwolił drużynie Milicicia na trafienie jednej trójki, zdobywając w tym czasie aż 14 punktów – z 69:66 błyskawicznie zrobiło się 83:69. Besiktas nie zdążył już zaliczyć ponownego zrywu, przez co przegrał kolejny mecz ligowy.

Najlepszym punktującym w ekipie Besiktasu był Amerykanin – David McCormack. To środkowy, dla którego Turcja jest pierwszym europejskim przystankiem w karierze. Wśród Bursasporu zdobywanie punktów rozłożyło się w głównej mierze na trzech koszykarzy – Dereka Needhama, Onuralpa Bitima oraz Zachary’ego Augusta. Ci zdobyli łącznie aż 70 z 88 punktów zespołu!

Po tym spotkaniu Besiktas zajmuje 15. miejsce w lidze tureckiej, mając bilans 3-10. Niżej jest tylko Manisa, która również wygrała trzy mecze, jednak ma gorszy bilans małych punktów. Kolejne starcie podopieczni Igora Milicica rozegrają już 7 stycznia, gdy u siebie zmierzą się z Bahcesehirem. Wówczas również nie będą faworytami do zwycięstwa.