
fot. Andrzej Romański / plk.pl
Przede wszystkim, oba polskie zespoły muszą zająć w tabelach swoich grup drugie miejsca. Anwil potrzebuje do tego domowego zwycięstwa nad najsłabszym w grupie rumuńskim Sibiu (pierwszy mecz włocławianie wygrali blisko 40 punktami) oraz zwycięstwa Bilbao nad ostatnim przeciwnikiem Anwilu ze Szkocji. Spójnia do drugiego miejsca potrzebuje wygranej w Kosowie z Peją, z którą aktualny wicelider PLK przegrał kilka tygodni temu w Stargardzie różnicą 6 punktów.
Niestety, polskie zespoły nie wszystko mają w swoich rękach. Anwil oprócz rozstrzygnięć w swojej grupie potrzebuje spełnienia przynajmniej czterech z pięciu następujących warunków:
- Wyjazdowego zwycięstwa bułgarskiego Balkana nad portugalskim Sportingiem w gr. A,
- Wyjazdowego zwycięstwa cypryjskiego AEK Larnaka nad fińskim Karhu i jednocześnie wygranej litewskiej Jonavy w Rostoku w gr. C,
- Domowej wygranej Zaragozy nad estońskim Kalevem w gr. F,
- Domowego zwycięstwa Niemców z Chemnitz nad holenderskim Den Bosch i jednocześnie wygranej Spójni w Kosowie w gr. H,
- Wyjazdowej wygranej Legii w Oradei w gr. J.
Podwójne warunki liczą się tu jak jeden, czyli aby „odhaczyć” przykładowo punkt 4), muszą tam paść oba wyniki. Pole manewru jest niewielkie, maksymalnie jeden z tych pięciu warunków może nie zostać spełniony, aby Anwil nadal mógł awansować do kolejnej fazy rozgrywek.
Sytuacja Spójni jest nieco inna, bo w przeciwieństwie do Anwilu, stargardzianie po odjęciu wyników z najsłabszym zespołem grupy (na potrzeby porównania drugich miejsc z różnych grup) mogą mieć zaliczony bilans 2-2, który pozwoli na wyjście z grupy. By tak się stało, pewne awansu Chemnitz musi przegrać z Holendrami z Den Bosch, dając im szansę zajęcia trzeciego miejsca w grupie, a wtedy Spójnia musi w obojętnie jakim stosunku wygrać w Kosowie. Jeśli faworyci z Niemiec wygrają z Holendrami, Spójnia zajmie drugie miejsce w grupie jeśli odrobi w Kosowie 6 punktów straty. Wtedy jednak, do tabeli drugich miejsc zaliczy im się bilans 1-3 i będą w takiej samej sytuacji jak Anwil, tyle że z dużo gorszym bilansem małych punktów, który uratować mogłoby jedynie nierealne zwycięstwo kilkudziesięcioma punktami z Peją. Wariant z Den Bosch niespodziewanie wygrywającymi w Niemczech jest nieco bardziej prawdopodobny.
Przypominamy, że trzeci polski zespół w tych rozgrywkach, Legia Warszawa z bilansem 5-0 jest pewna awansu i wygrania grupy po ostatnim zwycięstwie nad mistrzem Słowacji. Legię na pewno zobaczymy w kolejnych sześciu meczach drugiej fazy rozgrywek.
Autor tekstu: Damian Puchalski