
A skoro “najlepszą”, to znaczy, że są również inne dobre informacje. Wrocławianie w Paryżu przegrali 85:89, ale zaprezentowali się naprawdę nieźle. Na pewno nie był to powód do wstydu i pokaz bezradności czy niemocy. Co więcej, Śląsk prowadził przez dużą część zarówno pierwszej, jak i trzeciej kwarty – to również o czymś świadczy.
Cechą wspólną względem poprzednich występów w EuroCupie była niekorzystna dla mistrzów Polski końcówka. To nie pierwsze spotkanie poza granicami kraju, które Śląsk przegrał dopiero w ostatnich minutach, a może nawet sekundach.
Nasz zespół pokazał się w Paryżu z bardzo dobrej strony, jednak to gospodarze zapisują na swoim koncie zwycięstwo 🔴#DumaMiasta #RoadToGreatness pic.twitter.com/zQoILmkACa
— WKS Śląsk Wrocław – koszykówka (@WKS_SlaskBasket) March 14, 2023
Po wymianie Urlepa na Erdogana chyba pierwsze, co rzuca się w oczy, to “nowy” Artsiom Parakhouski. Turecki szkoleniowiec wdrożył do drużyny absolutnie inny pomysł na Białorusina. Pozwolił mu… grać swoje. W końcu doświadczony Parakhouski nie będzie rzucał trójek, a dużo pewniej czuje się w pomalowanym, grając indywidualne akcje z rywalem na plecach. We wtorek spędził na parkiecie 20 minut, podczas których zdobył 11 punktów (5/7 z gry) i 3 zbiórki. Wydaje się, że Śląskowi niczego więcej nie potrzeba.
Mniej pięknych określeń można użyć wobec gry D.J.-a Mitchella. Amerykanin obecnie jest daleki od tego, co prezentował jego poprzednik, czyli Conor Morgan. To kolejne spotkanie, gdy zakończył mecz z zerem na koncie.
Do gry wrócił Jakub Karolak. Na niego, nie licząc Justina Bibbsa, czekano we Wrocławiu najdłużej. Po raz ostatni widzieliśmy go w akcji pod koniec kwietnia ubiegłego roku, a więc prawie rok temu. We wtorkowy wieczór 29-latek trafił jedną trójkę, choć nie to jest najważniejsze. Za nim pełna trudności rehabilitacja i wierzymy, że najbliższe tygodnie będą dla niego zdecydowanie lepsze, a kontuzja nie przełoży się na kolejne występy.