
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
W pewnym momencie zdawało się, że zarówno nowe zasady, jak i wiek oraz zmęczenie materiału dopadły Jamesa Hardena. Pierwsze tygodnie sezonu w wykonaniu 32-letniego obrońcy nie należały do najlepszych, ale zdaje się, że Harden najgorsze momenty ma już za sobą. Potwierdził to w dwóch ostatnich meczach po czterech spotkaniach przerwy spowodowanej koronawirusem.
Harden nie grał od połowy grudnia, ale zdążył wrócić na świąteczne starcie z Lakers w Los Angeles i popisał się całkiem okazałym triple-double (36 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst), prowadząc przy okazji Nets do zwycięstwa. W poniedziałek dał kolejny popis – jak widać gra w Mieście Aniołów mu służy, bo przeciwko Clippers zapisał na konto 39 oczek oraz 15 asyst.
Wszystko to pod nieobecność Kevina Duranta, który wciąż objęty jest protokołami covidowymi. Mimo tego Nets znakomicie sobie radzą, a przecież ani jednego meczu nie zagrał jeszcze w tym sezonie Kyrie Irving. Drużyna z Brooklynu ma jednak dopuścić rozgrywającego do gry w spotkaniach wyjazdowych, choć wedle ostatnich informacji Kyrie ma zadebiutować w ciągu dwóch tygodni.
Szybciej do gry wrócić ma KD, choć kibice Nets na razie o grę zespołu mogą być spokojni, skoro Harden jest w takim gazie. „Rozłożył nas na łopatki” – stwierdził po poniedziałkowym meczu trener Tyronn Lue i trudno się z tym nie zgodzić. Brodacz fantastycznie prowadził atak Brooklynu, a kluczowa okazała się jego świetna postawa w drugiej kwarcie, gdy Nets na dobre uciekli rywalom.
Harden spędził więc w Los Angeles bardzo udane dla siebie dni. Między pierwszym a drugim meczem przeżył zresztą miłą chwilę, gdy wrócił do murów swojej szkoły średniej, którą niegdyś poprowadził do dwóch stanowych mistrzostw. Teraz szkoła w podzięce zastrzegła numer 13, z jakim Harden grał przed laty w miejscu, w którym – jak sam określił – zakochał się w koszykówce na dobre.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>