Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Choć od ostatniego dnia okienka transferowego minęły już ponad dwa tygodnie, to jednak dopiero teraz doczekaliśmy się pierwszego meczu Jamesa Hardena w barwach Philadelphia 76ers. Był to występ, po którym żaden fan Szóstek nie może czuć się zawiedziony: świetna postawa Hardena i wysokie zwycięstwo filadelfijskiej drużyny.
Harden zakończył mecz z dorobkiem 27 punktów, ośmiu zbiórek oraz 12 asyst, a 76ers po zmianie stron zdominowali grę i rozbili swoich rywali, a główna w tym zasługa Brodacza, który już w pierwszym meczu zaliczył sporo udanych akcji pick-and-roll z Joelem Embiidem, a do tego pokazał kilka swoich firmowych zagrań i kilka znakomitych podań.
Po meczu odniósł się zresztą do głosów, że jest złym kolegą z drużyny. „Nie mam pojęcia, skąd te głosy. To, co się wydarzyło, nie oznacza, że jestem zły. Czułem po prostu, że muszę zrobić to, co najlepsze dla mojej kariery i co pomoże mi być szczęśliwym” – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami. Ze swojego występu był zadowolony, choć dodał, że długa jeszcze droga przed 76ers.
Fani Szóstek mają się jednak czym ekscytować, bo ten pierwszy mecz wyszedł ich drużynie naprawdę dobrze. Współpraca Hardena z Embiidem powinna z czasem wyglądać tylko lepiej, a aż 19 trafień zza łuku – sporo z czystych pozycji – zwiastuje bardzo pozytywny wpływ 32-latka na ofensywę zespołu. Świetnie wypadł zresztą Embiid (34 punkty), a 28 oczek (12/16 z gry) zdobył jeszcze Tyrese Maxey.
Maxey będzie miał teraz zresztą spore pole do popisu, gdyż defensywa rywali skupiać będzie musiała się już nie tylko na Embiidzie, ale również na Hardenie. 76ers dzięki wygranej zbliżyli się do Bulls i Heat, czyli dwóch najlepszych jak na razie drużyn Wschodu – z bilansem 36-23 tracą w tej chwili 2.5 spotkania do liderów (tak drużyna z Chicago, jak i z Miami legitymuje się bilansem 39-21).
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>