O niezadowoleniu 34-latka w drużynie z Filadelfii po raz pierwszy usłyszeliśmy jeszcze w czerwcu. To właśnie wtedy popularny “Brodacz” dość niespodziewanie zdecydował się podjąć opcję gracza, jaką była roczna umowa w 76ers o wartości 35.600.000 dolarów. Zaraz po przedłużeniu kontraktu były MVP ligi zażądał jednak wymiany, stawiając swojego pracodawcę w bardzo trudnym położeniu.

Obrażona gwiazda

Gdyby tego było mało, kilka miesięcy później podczas tournée w Chinach Harden publicznie zaatakował prezesa swojego klubu, Daryla Moreya, deklarując brak chęci kontynuowania kariery w “mieście braterskiej miłości”. — Daryl Morey jest kłamcą, a ja nigdy więcej nie będę częścią organizacji, w której on się znajduje — powiedział Harden, po czym raz jeszcze powtórzył to samo zdanie, by wybrzmiało jeszcze bardziej dosadnie.

W kolejnych tygodniach James kontynuował swój bunt, nie pojawiając się na żadnym treningu oraz meczu przedsezonowym drużyny. Dopiero w dniu pierwszego spotkania w sezonie zasadniczym 34-latek spróbował powrócić do zespołu, ale nie został wpuszczony do klubowego samolotu, który leciał na starcie z Milwaukee Bucks.

W Clippers powalczy o tytuł

Dzisiaj cała ta historia dobiegła końca, ponieważ Harden (wraz z P.J. Tuckerem) trafił do Los Angeles Clippers, gdzie wspólnie z Russellem Westbrookiem, Paul Georgem, Kawhi Leonardem oraz Ivicą Zubacem ma stworzyć najlepszą piątkę w NBA. Gdy do wspomnianych zawodników dodamy wchodzących z ławki Terance’a Manna i Normana Powella oraz świetnego trenera w osobie Tyronna Lue może się okazać, że Clippers na poważnie włączą się do walki o mistrzostwo ligi.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Filadelfii, gdzie poza Joelem Embiidem oraz Tyresem Maxeyem trudno szukać pozytywów. Co prawda w zamian za swojego rozgrywającego klub otrzymał aż czterech koszykarzy (Robert Covington, Nicolas Batum, KJ Martin i Marcus Morris Sr.) oraz kilka przyszłych wyborów w draftach NBA, ale nie są to nazwiska, które pozwolą drużynie walczyć o coś więcej, niż druga runda play-offów.

Autor tekstu: Marcin Weiss