PRAISE THE WEAR

James Washington już poderwał Halę Mistrzów

James Washington już poderwał Halę Mistrzów

Amerykański rozgrywający nie będzie graczem, który zostanie gwiazdą i liderem Anwilu, ale może być dokładnie tym elementem, którego włocławianie potrzebowali na obwodzie.

(fot. Tomasz "Fijołek" Fijałkowski)
(fot. Tomasz “Fijołek” Fijałkowski)

NBA, PLK – znasz się na koszu, wygrywaj w zakładach! >> 

Próbka jest jeszcze bardzo mała – James Washington zagrał dopiero w dwóch meczach (epizodu ze Stalą Ostrów Wlkp. nie bierzemy pod uwagę), w których zadziałał efekt zaskoczenia. Kolejni rywale będą już na niego uważać, przygotują się na zagrania Amerykanina. Z drugiej strony z meczu na mecz Washington będzie coraz lepiej zgrany z drużyną.

Pierwszą ocenę transferu na pewno podwyższa fakt, że w dwóch występach nowy rozgrywający Anwilu już dał się poznać z dwóch stron. W Radomiu wszedł w pierwszej piątce i choć eksperyment Igora Milicicia ze zmianą rotacji się nie powiódł, bo zespół przegrał, to Amerykanin wypadł nieźle. Owszem, był bardzo nieskuteczny w rzutach z dystansu (1/7 za trzy), ale pokazał kilka innych walorów.

Przede wszystkim – obronę. Washington mierzy ledwie 183 cm wzrostu, ale jak większość amerykańskich graczy o tych parametrach jest szybki i aktywny w defensywie. W Radomiu kilka razy zdarzyło mu się skutecznie osaczyć rozgrywającego rywali – Danielowi Szymkiewiczowi wybrał piłkę z kozła i popędził na kosz, podanie Michała Sokołowskiego przechwycił i szybki atak zakończył asystą do Pawła Leończyka. W sumie miał 8 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty i 4 przechwyty.

Natomiast w zwycięskich derbach z Polskim Cukrem Washington był rezerwowym i w drugiej kwarcie dał drużynie dokładnie to, czego oczekuje się po drugiej jedynce – zmianę tempa, przyspieszenie, zaskoczenie. Amerykanin miał świetne fragmenty, to dzięki jego podaniom i rzutom Anwil zbudował przewagę.

Na dodatek były to akcje bardzo efektowne, Washington jak nikt inny dotychczas, potrafił wykorzystać atletyczne atuty Toneya McCraya – ich dwójkowe akcje, wsad z powietrza tego drugiego, były ozdobą meczu, poderwały kibiców. W całym meczu Washington zgromadził 9 punktów, 11 asyst i 2 przechwyty.

Reasumując: aktywna obrona, przyspieszenie gry, efektowne asysty, impuls z ławki – już po dwóch meczach widać, że dla Anwilu to różnica na plus w porównaniu z tym, co ostatnio prezentował Robert Skibniewski, który stylem gry był zbliżony do Kamila Łączyńskiego.

Teraz Igor Milicić ma dwie różne jedynki, które może wykorzystywać w zależności od potrzeb, co sprawi, że Anwil powinien być groźniejszy.

ŁC

NBA, PLK – znasz się na koszu, wygrywaj w zakładach! >> 

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami