W sobotę znów zagrał dobrze – zdobył 14 punktów i 4 zbiórki, miał najlepsze w drużynie +24, gdy był na boisku. Warriors wygrali z Blazers 119:113 i prowadzą w serii 3-0.

W takich butach grają gwiazdy NBA – zobacz >>
Wokół tego meczu było kilka historyjek – absencje Kevina Duranta (łydka wciąż boli) i Steve’a Kerra (choroba), prowadzenie Blazers przez większość meczu (nawet 17 punktów w drugiej kwarcie), piorunujący zryw Warriors (świetne minuty po przerwie).
Ale ok, jest 3-0 dla faworyta, w sumie można było się tego spodziewać. Natomiast bardzo dobra gra JaVale’a McGee, to jednak duże zaskoczenie.
Kontrakt podpisał późno, przez większość sezonu grał śmieciowe minuty i raczej spierał się o ocenę swojej osoby z Shaqiem niż pokazywał coś na boisku.
A w play-off błyszczy! Oczywiście, w swoich wciąż ograniczonych minutach, jako jeden z trzech graczy – obok Zazy Paczulii i Davida Westa – grający na piątce. Ale te swoje minuty (w serii z Blazers to średnio 13,0 na mecz) wykorzystuje do maksimum – zdobywa po 11,7 punktu, 4,7 zbiórki oraz 2,0 bloku (w rundzie zasadniczej miał odpowiednio 6,1, 3,2 i 0,9). No i przeciwko Blazers trafia świetne 84 proc. rzutów (16/19!).
McGee daje Warriors mnóstwo energii i inny styl gry na środku – Paczulia to człowiek od czarnej roboty, zasłon, obijania się pod koszami. West, doświadczony weteran, jest dobry technicznie, lepiej gra na półdystansie. Natomiast McGee jest „długi”, szybko ścina pod kosz, wysoko skacze, łapie podania lobem, dobija z powietrza itp.
W sobotę w meczu nr 3 zdobył 14 punktów i miał 4 zbiórki w 16 minut, choć podkoszowa formacja Blazers była już wzmocniona wracającym po kontuzji Jusufem Nurkiciem. – Nie możemy pozwalać JaVale wchodzić na boisko i wywierać taki wpływ na mecz, jaki wywiera. Musimy go ograniczyć, jeśli chcemy w tej serii wygrywać – mówił po drugim meczu Damian Lillard.
Póki co, to się nie udało.
W takich butach grają gwiazdy NBA – zobacz >>
https://www.youtube.com/watch?v=dZG_hNZe0GA