
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Na taki występ fani Celtics musieli czekać ponad 35 lat! Jayson Tatum zdobył w piątek 53 punkty (16/25 z gry, 6/10 za trzy, 15/16 z wolnych), czym ustanowił swój nowy rekord kariery – to największa zdobycz punktowa gracza Celtics od czasu Larry’ego Birda, który w 1985 roku przeciwko Hawks zapisał na konto 60 oczek, co do dziś jest najlepszym wynikiem w historii bostońskiego klubu.
W piątek Bird mógł jednak nieco zadrżeć, bo Tatum mocno się do niego zbliżył. 23-latek poprowadził szarżę Celtów w drugiej połowie, dzięki czemu gospodarze odrobili 17 punktów straty z pierwszej połowy i ostatecznie po dogrywce ograli Wilki. To już czwarte zwycięstwo Bostończyków w ostatnich pięciu spotkaniach, choć rywale nie byli z najwyższej półki.
Celtics po dużych zawirowaniach w trakcie tego sezonu nie mogą jednak wybrzydzać – w tym momencie wrócili ze swoim bilansem na plus, ale 27 zwycięstw i 26 porażek to ledwie siódme miejsce na Wschodzie. „Teraz każde zwycięstwo jest dla nas ważne” – mówił więc po meczu bohater Celtów, bez którego comeback na pewno by się nie udał.
Tatum w drugiej połowie oraz dogrywce zdobył bowiem aż 35 ze swoich 53 oczek, a Boston potrzebował każdego z nich. W drugim kolejnym meczu pauzował Evan Fournier, a nawet najgorszy w lidze zespół okazał się bowiem dla Celtics dość trudnym przeciwnikiem. Celtowie nie potrafili nawet utrzymać 11-punktowej przewagi, jaką mieli jeszcze na trzy minuty przed końcem spotkania.
Dopiero w dogrywce nie dali szans Timberwolves, a Tatum mógł świętować swój najlepszy mecz w karierze w dobrym humorze. O obronie Celtów nie można powiedzieć po tym meczu zbyt wiele dobrego, ale za to w ataku bostoński zespół dokonał rzeczy niezwykle rzadkiej: trafił ponad 50 procent rzutów z gry, 40 procent trójek oraz 90 procent rzutów wolnych!
Jak się okazuje, to dopiero dziesiąty taki przypadek w historii NBA. Z drugiej jednak strony, Celtics mierzyli się przecież z najgorszą w NBA ekipą, dlatego też bostońscy fani muszą nieco pohamować swój optymizm. Cieszyć z pewnością może za to forma Tatuma, który w ostatnich tygodniach znów wygląda jak jeden z największych talentów młodego pokolenia.
23-letni skrzydłowy miał ciężki powrót do gry po koronawirusie i w wywiadach przyznawał, że nawet kilka tygodni po chorobie wciąż odczuwał różne jej skutki jak m.in. znaczne szybsze męczenie się po wysiłku. Teraz jednak po Tatumie nie widać już ani śladu wirusa, co dla kibiców Celtics jest bardzo dobrą wiadomością – szczególnie teraz, gdy sezon wkracza w decydującą fazę.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>