Duża niespodzianka w Houston. Zespół z Utah pokonał najwyżej rozstawionych w lidze Rockets 116:108 i wyrównał stan serii na 1:1. Australijczyk Joe Ingles zdobył aż 27 punktów.
Wielka promocja w Sklepie Koszykarza – tylko przez Majówkę! >>
To nie był najlepszy mecz Donovana Mitchella (tylko 6-21 z gry), ale rewelacyjny debiutant Jazz popisał się najważniejsza akcją meczu. Po jednym ze swoich niecelnych rzutów zebrał piłkę w ataku, popisał się efektownym wsadem, wyprowadzając drużyną na 6-punktowe prowadzenie w końcówce. Miał też 11 asyst w meczu.
– Łatwa wygrana w meczu numer 1 ukołysała nas do snu – przyznał po tej nieoczekiwanej porażce Mike D’Antoni, trener Houston.
Zaspany z pewnością nie był za to Joe Ingles, który w meczu trafił doskonałe 7/9 z dystansu – 7 celnych trójek to najlepszy wynik w karierze, a rzuty z dystansu wpadały wówczas, gdy drużyna najbardziej tego potrzebowała.
Swoją robotę pod koszem wykonał Rudy Gobert (15 pkt., 14 zbiórek); jeden z najlepszych meczów od transferu z Cleveland zagrał Jae Crowder, który miał 15 punktów i 10 zbiórek. W Jazz nadal brakowało Ricky’ego Rubio i nadal nie wiadomo, czy hiszpański rozgrywający zagra w tej serii.
Rockets trzeba przyznać, że i tak się pozbierali, doganiając rywala po nieudanej pierwszej połowie, w której przegrywali już 19 punktami. W meczu James Harden zdobył 32 punkty i miał 11 asyst, ale trafił tylko 2/10 z dystansu. Chris Paul zdobył 23 punkty.
W półfinale Zachodu mamy więc remis 1:1, a dwa następne spotkania odbędą się na parkiecie Jazz.
Wielka promocja w Sklepie Koszykarza – tylko przez Majówkę! >>