fot. Wojciech Cebula / WKS Śląsk II Wrocław
Przypomnijmy – pierwszoligowa drużyna Śląska Wrocław zakończyła rundę zasadniczą na 3. miejscu, a w ćwierćfinale przyszło jej rywalizować z szóstym SKS-em Starogard Gdański. Co ciekawe, wiele osób za faworyta w tej parze uważa właśnie “Kociewskie Diabły”. I to nie tylko do wygrania serii, ale i całych rozgrywek.
Chwilę przed rozpoczęciem spotkania otrzymaliśmy potwierdzenie, że starogardzianie będą musieli radzić sobie na boisku bez swojego lidera punktowego. I choć rotacja, którą dysponuje trener Miljan Curović krótka nie jest, to wyjęcie z niej Samira Stewarta na pewno było znaczące. W roli rozgrywającego w pierwszej piątce wyszedł Adrian Kordalski.
Piątkowe starcie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy. Seria 7:0! Zresztą, przez całą pierwszą połowę Śląsk grał na naprawdę dobrej skuteczności. O dziwo, SKS nie wykorzystywał jakoś znacząco swojej przewagi pod koszem. A było tam komu dominować! Mamy na myśli choćby Jakuba Parzeńskiego, który jest jednym z najlepszych środkowych w lidze. W piątek miał naprzeciw siebie na przykład Przemysława Kociszewskiego i Karola Kankowskiego, czyli zawodników o zgoła innych gabarytach.
Przez 20 minut Śląsk podtrzymał tempo w ofensywie. W trakcie pierwszej połowy zdobył aż 60 oczek! Po zmianie stron “Kociewskie Diabły” zaczęły odrabiać straty. Swój czas miał Bartosz Majewski, z kolei Wojciech Czerlonko był jeszcze skuteczniejszy. Z +18 zrobiło się już tylko +6 na korzyść WKS-u.
W czwartej kwarcie przewaga stopniała do zera na… 28 sekund przed końcem! W ostatniej akcji Jamonda Bryant Jr pomylił się, przez co byliśmy świadkami dogrywki. Długo nikt nie mógł się wstrzelić. Dało się odczuć, że koszykarze obu ekip są już naprawdę zmęczeni. Pierwsze trafienie – po ponad dwóch minutach. Z kolei przez ostatnie 70 sekund goście nie zdobyli już punktów, a zarazem nie zdołali już odrobić różnicy, którą Śląsk wykreował podczas dogrywki. Pierwsze starcie w serii na korzyść wrocławian – 107:103! Warto to podkreślić – SKS zagrał naprawdę dobre spotkanie, szczególnie po zmianie stron. Po prostu Śląsk tego dnia był jeszcze lepszy. Stąd też – kapitalne widowisko we Wrocławiu!
Najlepszym punktującym WKS-u był wspomniany Jamonda Bryant Jr, który zdobył aż 32 oczka. O 10 mniej zanotował jego kolega z drużyny – Oskar Hlebowicki. Po piątkowym spotkaniu warto wyróżnić również graczy pierwszej piątki SKS-u. Gdyby nie Wojciech Czerlonko, Bartosz Majewski i Adrian Kordalski, wynik byłby znacznie inny. Do tego zestawu dokładamy Mikołaja Kurpisza, który odpowiednio zastępował Jakuba Parzeńskiego. Kolejne starcie WKS-u z “Kociewskimi Diabłami” – już dziś, ponownie o 20:00. To trzeba zobaczyć!