fot. Andrzej Romański / plk.pl
King Szczecin miał jeszcze szansę na uratowanie swojej sytuacji w Lidze Mistrzów. Po zwycięstwie w pierwszym meczu z Dinamo Sassari zanotował 3 porażki. Sytuacja w grupie ułożyła się tak, że trzecie w tabeli Sassari również miało tylko jedną wygraną, a drugi MHP Riesen Ludwigsburg – raptem dwie. Szczecinianie mogli tym samym wskoczyć nawet na drugą pozycję. W pierwszym starciu na wyjeździe King przegrał 4 punktami z niemieckim zespołem.
King zaliczył świetne wejście w mecz od prowadzenia 6:0. Gospodarze byli po prostu wyraźnie lepsi i wykorzystali słabą skuteczność gości. Na przerwę zespół Arkadiusza Miłoszewskiego schodził z dużym prowadzeniem 42:26.
Mniej przyjemnie zrobiło się pod koniec 3. kwarty. Koszykarze ze Szczecina nie zdobyli punktu przez prawie 4 minuty. Ludwigsburg zaczął się niebezpiecznie zbliżać, gdy ponownie uwierzył w zwycięstwo. Z 50:34 zrobiło się tylko 50:43. Ważną trójkę na koniec 3. odsłony rzucił Andrzej Mazurczak.
Co więcej, gospodarze odjechali na 20 punktów i po fragmencie niemocy nie pozostał żaden ślad. King długo czekał na wygraną w Lidze Mistrzów, ale się doczekał. Mecz zakończono na korzyść drużyny Arkadiusza Miłoszewskiego – 80:60. Mistrz Polski 20 grudnia zagra z drużyną z Sassari i jeśli wygra, to pozostanie w rozgrywkach. Pozostałe możliwości rozpiszemy niebawem.
50 do prawie 28 – to procenty w skuteczności z gry, więc tym samym decydujące liczby meczu w Szczecinie. Gospodarze wygrali jeszcze 50:35 w zbiórkach. Andrzej Mazurczak zdobył 19 punktów, a oczko mniej zanotował Morris Udeze. Po 10 punktów i zbiórek miał Zac Cuthbertson.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek