PRAISE THE WEAR

Jimmy Butler jest na misji, Jimmy Butler idzie po swoje

Jimmy Butler jest na misji, Jimmy Butler idzie po swoje

Jimmy Butler / fot. wikimedia commons

Miami Heat są jak ten pokorny pracownik korporacji. Przychodzą do pracy na czas i harując, wygrywają kolejne mecze koszykówki. Niewielu to zauważa. W pierwszym starciu finału Wschodu rozpoczęli pracę w trzeciej kwarcie, zmietli z boiska Celtics i od mistrzostwa NBA dzieli ich już tylko siedem zwycięstw. 

Jimmy Butler nie był nawet wymieniany w szerokim gronie graczy pominiętych przy okazji wyboru 75 najlepszych w historii ligi. Tymczasem właśnie rozegrał już piąty mecz w karierze z dorobkiem ponad 40 punktów, oddając rzuty z ponad 60-procentową skutecznością. 

Lista graczy, którzy częściej dokonali tej sztuki jest stosunkowo krótka:

LeBron James – 12

Shaquille O’Neal – 8 

Do 41 punktów dołożył też skromne 9 zbiórek, 5 asyst, cztery przechwyty i 3 bloki. Lista graczy, która zaliczyła mecz z podobną linijka statystyczną w play-off jest najskromniejszą z możliwych:

Jimmy Butler. 

Że tego typu statystyki – ustawiając odpowiednio filtr w wyszukiwarce przeczesującej nieprzebrane liczby wypluwane codziennie przez NBA – można przypasować do wielu argumentów i graczy? Racja. Ale Jimmy Butler nie jest graczem jednym z wielu. 

– Wielu zawodników w naszej lidze gra w koszykówkę. Jimmy gra w wygrywanie – dookreślał kwestię krótko i dosadnie po meczu z Celtics trener Heat Eric Spoelstra. 

Historia Jimmy Butler to gotowy scenariusz na dobry film. W wieku 13 lat został wyrzucony przez matkę z domu. Dosłownie. Był bezdomny, sprawiał – oględnie mówiąc – problemy wychowawcze. Koszykówka uratowała mu najpewniej życie. Ale z czasem i ona go wyrzucała z domu. 

Chicago Bulls oddali go do Minnesoty Timberwolves, bo bardzo chcieli Lauriego Markkanena. 

Timberwolves oddali go do Philadelphia 76ers za – sic! – Roberta Covingtona, Dario Saricia i słoik otwartej musztardy. 

Co oddali Miami Heat, żeby pozyskać Jimmy;ego Butlera? Hassana Whiteside’a. Josha Richardsona i jeden – tak, tylko jeden! – wybór w drafcie. I to w drugiej części pierwszej rundy draftu.

Pal licho okoliczności, w jakich Butler opuszczał swoje trzy poprzednie kluby – przecież bywało, że to on wymuszał transfery. Ale cena, którą za niego uzyskiwały go bolała. A jeszcze bardziej – wybór graczy, na których jego te trzy drużyny stawiały zamiast na niego. 

Był w tym gronie i Tobias Harris. Gdy kilka dni temu Heat pozbawili Sixers nadziei na mistrzostwo, Butler schodząc do szatni nie mógł sobie tego odmówić:

Z Miami Heat zagrał w finale NBA w 2020 roku, w pojedynkę tocząc chwytającą za serce walkę z LeBronem i Anthonym Davisem. – Ale to była bańska pandemiczna w Orlando, a nie miarodajny sezon – słyszy zgryźliwe komentarze od dwóch lat. 

W trwającym sezonie Heat okazali się najlepszym zespołem sezonu zasadniczego na Wschodzie i bez większych problemów przebrnęli dwie pierwsze rundy play-off. Ale przed rozpoczęciem serii z Celtics 16 z 20 typujących wynik końcowy dziennikarzy ESPN postawiło na ekipę z Bostonu. 

Jimmy Butler ma w tym sezonie wszystkim coś do udowodnienia. 

Butler w zakończonym sezonie zasadniczym: 21, 4 punktu na mecz, 23,3 proc. skuteczności rzutów za 3. 

Butler w play-off 2022: 28,7 pkt I 36 proc. 

Aha, Celtics zagrali bez kontuzjowanego Marcusa Smarta i Ala Horforda, który trafił do protokołu covidowego. Ale patrząc na Jimmy’ego Butlera i jego Heat w wygranej aż 39:14 trzeciej kwarcie można było dojść do wniosku, że tego skoku Celtics nie ustaliby nawet w pełnym składzie. Jimmy Butler i tak by ich powalił.

Mecz nr dwa w piątek nad ranem czasu polskiego. 

TOMAS

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Trzy polskie zespoły przystąpią w środę do meczów ostatniej kolejki fazy grupowej FIBA Europe Cup. Po wczorajszych rozstrzygnięciach w meczach innych grup (w Rostocku i Saragossie), Anwil na pewno, a Spójnia z ogromnym prawdopodobieństwem straciły szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Wszystko jasne również w przypadku Legii, która bez względu na wynik ostatniego meczu, wygra grupę.