Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Joe Johnson był swego czasu jednym z najlepszych strzelców NBA i jedną z jej gwiazd. Siedem razy wystąpił przecież w All-Star Game, a przez kilka dobrych lat stanowił o sile m.in. Atlanta Hawks. Po raz ostatni w lidze zagrał w 2018 roku w Houston – od tego czasu próbował bezskutecznie załapać się do składu którejś z drużyn, w międzyczasie dominując w lidze BIG3.
Drzwi do powrotu otworzył mu tak naprawdę koronawirus. Z dnia na dzień przybywa w NBA zawodników objętych protokołami covidowymi, a nieciekawa sytuacja jest także w Bostonie. W związku z tym Celtics zgłosili się do 40-latka, a ten przystał na warunki 10-dniowej umowy. Kontrakt podpisał w środę i jeszcze tego samego dnia wybiegł na parkiet w meczu przeciwko Cavaliers.
Celtowie na kilka minut przed końcem mieli już bowiem bezpieczną przewagę, a wyjścia Johnsona na boisko głośno domagali się kibice. Iso Joe najpierw dostał więc głośną owację od bostońskich fanów, a potem trafił w izolacji, tak jak nas do tego przez lata przyzwyczaił. Mecz zakończył z dorobkiem dwóch oczek, ustalając wynik spotkania na 111:101.
Tym samym Johnson powrócił do NBA po latach przerwy, a przy okazji zrobił to w barwach zespołu, który… wybrał go w drafcie przed 20 laty. Mało kto dziś o tym pamięta, ale Johnson w drafcie 2001 trafił właśnie do Celtics, jednak w Bostonie spędził tylko pół roku i w zasadzie przy pierwszej okazji został wytransferowany. Mimo tego fani zgotowali mu świetne przywitanie.
Co ciekawe, Johnson jest w tym momencie jedynym aktywnym zawodnikiem NBA, który pamięta jeszcze czasy Michaela Jordana w lidze. Joe kilka razy miał nawet okazje zmierzyć się bezpośrednio z legendą Chicago Bulls, gdy MJ występował w barwach Washington Wizards. „Cała ta sytuacja jest wręcz nierealna. Staram się żyć chwilą i doceniać moment” – stwierdził po meczu nowy-stary Celt.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>