
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Takie historie z NBA lubimy najbardziej. Jose Alvarado to zawodnik nieznany szerszej publiczności – to zrozumiałe, gdyż nie dość, że nie był zbyt wysoko notowany przed ubiegłorocznym draftem, to jeszcze ostatecznie nikt w naborze się na jego usługi nie zdecydował. Szansę dali mu teraz New Orleans Pelicans, oferując kontrakt two-way.
Alvarado nie gra pierwszych skrzypiec – w przekroju całego sezonu notuje zaledwie 2.5 punktu na mecz – ale od czasu do czasu zapewni Pelikanom solidne wsparcie z ławki. 23-latek to przede wszystkim znakomity defensor, choć ze względu na niski wzrost (około sześć stóp, czyli mniej więcej 183 centymetrów) w NBA napotyka na różnego rodzaju trudności.
W czwartek zagrał bez wątpienia swój najlepszy w karierze mecz. W pojedynku z Knicks zdobył 13 punktów oraz cztery asysty i cztery przechwyty. Sam zapisał więc na konto więcej oczek niż Julius Randle oraz Evan Fournier razem wzięci! A wszystko to w „domowym” dla siebie meczu – rozgrywający pochodzi bowiem z Brooklynu, a gra na parkiecie Madison Square Garden była jednym z jego marzeń.
Po wygranym pojedynku Alvarado był więc bardzo szczęśliwy – a ekipa telewizyjna zaprosiła go nawet na pomeczowy wywiad. „Gdyby ktoś mi powiedział pięć lat temu, że coś takiego się wydarzy, to bym nie uwierzył. Dla mnie to jak spełnienie marzeń. Coś szalonego” – mówił do kamery cichy bohater Pelikanów, którzy przerwali w Nowym Jorku serię pięciu kolejnych wyjazdowych porażek.
Ze względu na niskie zarobki wynikające z umowy two-way (niecałe pół miliona dolarów za cały sezon) Alvarado nie był w stanie samodzielnie zakupić biletów do MSG dla rodziny i przyjaciół – pomógł mu więc Brandon Ingram. Podobnie było kilka dni wcześniej, gdy Pelicans grali na Brooklynie z Nets – wtedy bilety pomógł załatwić inny kolega z zespołu, a mianowicie Josh Hart.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>