
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
W krótkim czasie Kawhi Leonard zdążył jednak przypomnieć – jak twierdzą jego koledzy – dlaczego jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Zdobył 7 punktów, miał też 6 asyst, a pierwsze punkty zdobył zaraz na początku meczu, w odstępie ledwie kilkudziesięciu sekund. Najpierw trafiony rzut z półdystansu, a potem przechwyt i trójka z odejścia.
Po tym trafieniu ławka Clippers oszalała, niejako na myśl tego, że takie obrazki będziemy zapewne wszyscy często oglądać w sezonie regularnym. Koledzy Leonarda już są zresztą zachwyceni tym, co Kawhi pokazał w tym ograniczonym czasie. „Wyglądał jak najlepszy gracz na świecie, bo nim właśnie jest” – mówił młody obrońca Landry Shamet. „Był znakomity” – dodał Ivica Zubac.
Co ciekawe, MVP tegorocznych finałów miał jednak w czwartek w ogóle nie grać. O możliwość zagrania poprosił jednak sam Kawhi, który chce jak najszybciej zrzucić rdzę po okresie letnim, kiedy głównie odpoczywał po długiej i męczącej fazie play-off w barwach Raptors. W związku z tym Clippers bardzo ostrożnie podchodzą do jego powrotu i nie chcą go zbytnio forsować.
To odpowiednie podejście, choć w takiej sytuacji Clippers przynajmniej przez kilka pierwszych tygodni sezonu będą musieli dawać z siebie nieco więcej. Wszak ostrożne „żonglowanie” powrotem Leonarda zbiega się z kontuzją Paula George’a, który ma wrócić do gry w listopadzie – nie wiadomo jednak, czy bardziej na początku miesiąca, czy może w środku albo dopiero pod koniec.
Mimo wszystko, fani w Staples Center byli mocno podekscytowani debiutem Leonarda, który przy okazji zaliczył ledwie drugi mecz w karierze z sześcioma asystami i ani jedną stratą. Nie uchroniło to Clippers przed porażką 91-111 z Nuggets. Przed ekipą z Los Angeles jeszcze dwa przedsezonowe starcia, a Kawhi być może wystąpi w tym ostatnim – w kanadyjskim Vancouver przeciwko Mavs.
Tomek Kordylewski