Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
NBA po maratonie meczów w poniedziałek zaplanowała na wtorek tylko jedno starcie i był to mecz, który zapewnił nam sporo emocji. Niestety także tych negatywnych, gdyż już w pierwszej kwarcie kontuzji doznał Dwight Powell. Podkoszowy doznał urazu w sytuacji bez kontaktu i choć ma w środę przejść dodatkowe badania to Mavs obawiają się, że to zerwanie Achillesa.
To spory cios dla Mavs, bo Powell rozgrywał solidny sezon, szczególnie pod nieobecność Kristapsa Porzingisa, który we wtorek akurat wrócił do gry po dziesięciu meczach absencji. “Tacy gracze definiują kulturę tego klubu” – mówił po spotkaniu trener Rick Carlisle o Powellu, który w Dallas rozwinął się w pomocnego zawodnika po tym jak trafił do Teksasu z Boston Celtics w 2015 roku.
Jego kontuzja z pewnością wpłynęła na postawę Mavs, którzy w drugiej kwarcie oddali inicjatywę gościom, z czego Los Angeles Clippers chętnie skorzystali i zbudowali sobie ponad dziesięć punktów przewagi. Po przerwie znakomicie spisał się jednak Luka Doncić, zdobywając wtedy 24 ze swoich 36 oczek, a dobre minuty w zastępstwie Powella dał m.in. Boban Marjanović.
Końcówka należała jednak do drużyny z Miasta Aniołów – do poczynań Doncica równał Kawhi Leonard, który także zdobył w tym meczu 36 punktów, a w ostatnich minutach dostał on dobre wsparcie od Landry’ego Shameta. Młody strzelec trafił bowiem dwie bardzo ważne trójki i Clippers wygrali 110:107. To ich czwarta wygrana z rzędu, czym przerwali taką samą serię Mavericks.
Za porażkę odpowiedzialność wziął Kristaps Porzingis – nie był to bowiem dla niego udany powrót. Łotysz zdobył tylko 10 punktów i spudłował 13 ze swoich 17 prób. “Gdybym zagrał choć trochę lepiej to wygralibyśmy ten mecz” – mówił po spotkaniu. LAC tymczasem nadal muszą sobie radzić bez Paula George’a. Skrzydłowy opuścił już sześć kolejnych meczów z powodu urazu ścięgna udowego.
Tomek Kordylewski
.
