20 minut wystarczyło KD, by zdominować mecz nr 1. Wsady z powietrza, od linii końcowej i po akcjach od kosza do kosza nadały ton spotkaniu, które Warriors wygrali 113:91.

W takich butach błyszczy Kevin Durant – zobacz >>
No i tak to miało wyglądać, po to Kevin Durant przychodził do Oakland – by nadać Warriors nowy wymiar. Widzieliśmy go już wielokrotnie w rundzie zasadniczej, ale tak naprawdę mieliśmy się o tym przekonać w play-off. No i się przekonaliśmy – w meczu nr 1 KD był znakomity. Świetnie wykorzystywał miejsce, które dawali mu rywale ganiając za Stephenem Currym czy Klayem Thompsonem.
W pierwszej połowie Durant momentami grał na pusty kosz i urządzał sobie konkurs wsadów. Zaliczył ich aż 6 w 20 minut na boisku – to jego rekord kariery, tylu w jednym meczu nie miał nigdy. Zresztą w tym sezonie KD miał przed finałem średnio 1,6 wsadu na spotkanie, a jego średnia z kariery jest jeszcze niższa, wynosi 1,48.
Tymczasem w czwartek przed przerwą wyglądało to m.in. tak:
https://www.youtube.com/watch?v=X-TsL8JnCDE
https://www.youtube.com/watch?v=3cNFKXCbkZM
https://www.youtube.com/watch?v=ascVUlmPoUY
https://www.youtube.com/watch?v=Iufhbiryo6M
Durant już do przerwy zdobył 23 punkty, w drugiej połowie zaczął grać inaczej – usunął się trochę na drugi plan, bo swój moment miał Stephen Curry, który trafił cztery trójki w trzeciej kwarcie. Ale KD i tak dorzucił jeszcze 15 „oczek”, w tym jedno trafienie z półdystansu, gdy Cavs zmniejszyli straty do 12 punktów.
W sumie w całym meczu Durant zdobył 38 „oczek” – trafił 14 z 26 rzutów z gry (3/6 za trzy), miał 7/8 z wolnych. Do tego dodał 8 zbiórek i 8 asyst, w 38 minut na boisku nie popełnił ani jednej straty.