Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Nawet sto tysięcy pozytywnych wyników testów na koronawirusa jednego dnia to w Stanach Zjednoczonych nadal norma. Mimo tego, NBA już planuje, w jaki sposób kibice mogliby wrócić na trybuny w przyszłym sezonie. Start rozgrywek zaplanowano na 22 grudnia i wszystko wskazuje na to, że fani nie będą musieli ograniczyć się tylko i wyłącznie do ekranów telewizora czy laptopa.
Liga przygotowuje specjalne protokoły bezpieczeństwa, wedle których fani mieliby znów pojawić się w halach. W tej chwili w wielu stanach tak czy siak obowiązuje jednak zakaz większych zgromadzeń, a co za tym idzie liczba fanów na trybunach będzie mocno ograniczona. Z drugiej strony, nawet 25 procent zapełnienia trybun to dla klubów dużo lepsza sytuacja niż okrągłe zero.
I tak, wymogiem dla osób znajdujących się w zasięgu 30 stóp (około 9 metrów) od parkietu będzie negatywny wynik testu uzyskany co najmniej dwa dni przed meczem. Alternatywą może być negatywny wynik szybkiego testu – wtedy może być on wykonany nawet w dniu spotkania. Pozostali kibice nie muszą przechodzić testów, jeżeli zapełnienie hali wyniesie 25 procent lub mniej.
To jednak nie koniec planowanych przez NBA zasad bezpieczeństwa. Wszyscy kibice będą bowiem zobowiązani do noszenia maseczek oraz zachowania dystansu społecznego. W obrębie 9 metrów od parkietu niemożliwe będzie z kolei jedzenie i picie. Kluby będą miały także możliwość zainstalowania paneli z pleksi za ławkami rezerwowych.
W optymistycznym scenariuszu NBA liczy na to, że kibice zajmą około 50 procent wszystkich miejsc na trybunach – w tym przypadku każdy fan musiałby jednak pojawić się w hali z negatywnym wynikiem testu, chyba że w przestrzeni lokalnej zanotowanoby wyraźny spadek nowych przypadków zachorowań. Na ten moment trudno jednak przewidywać, jak rozwijać będzie się sytuacja.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>