Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Najważniejszą informacją pierwszej kwarty był długo wyczekiwany powrót na parkiet Przemysława Zamojskiego, który otworzył wynik spotkania celną trójką.
Lepiej w początkowych minutach wypadł jednak Śląsk, który konsekwentnie korzystał z będącego od dłuższego czasu w gazie Aleksandra Dziewy.
Anwil z kolei wiele punktów zdobył z ponowień – w tym względzie błyszczał Ivica Radić, który zgarnął 3 piłki na atakowanej tablicy w samej pierwszej kwarcie (w całym meczu 24 punkty i 12/14 z gry). Włocławianie mieli jednak kłopot ze skonstruowaniem składnej akcji w ataku pozycyjnym, co napędziło kilka szybkich ataków gości.
Goście prowadzili już +6, jednak seria trójek Anwilu i udane akcje Adriana Boguckiego pozwoliły odzyskać minimalną przewagę. To jednak Śląsk na przerwę schodził w lepszych humorach (49:41), bowiem gospodarze kilka razy zachowali się dość leniwie w obronie i na zbiórce, co pozwoliło rywalom na łatwe punkty.
Goście poczuli się pewnie na boisku – to było widać także w drugiej połowie. Anwil zdołał jednak szarpnąć, a sygnał do ataku dał niezastąpiony Ivan Almeida, który kilkoma trójkami wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
.
Kabowerdeńczyk w całym spotkaniu zdobył 22 punkty i zebrał 9 piłek. Wrocławianie wyraźnie stracili rytm, a gospodarze kolejnymi trafieniami z dystansu powiększyli przewagę do 10 punktów przewagi.
McKenzie Moore i Ivan Almeida chętnie grali z Walerijem Lichodiejem, który za linią 6,75m jest w tym sezonie ogromnym zagrożeniem. Anwil łapał coraz większy luz, ale także grał coraz lepiej w obronie, gdzie wreszcie zablokował strefę podkoszową. Gwoździem do trumny była trójka Krzysztofa Sulimy, która wyprowadziła gospodarzy na +14. Anwil ostatecznie wygrał 93:78.
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>