Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Hit sobotniej nocy w NBA na pewno nie zawiódł i spotkanie między Warriors a Nets trzymało w napięciu do samego końca. Bohaterem został Klay Thompson, który w całym meczu spudłował co prawda dziewięć z 14 swoich rzutów, lecz w kluczowym momencie nie pomylił się i trafił swój najważniejszy jak do tej pory po powrocie rzut.
Thompson zrobił też sporo dobrego w defensywie i przypomniał tym meczem, że przed kontuzją był przecież jednym z najlepszych obrońców w całej lidze. Teraz powolutku wraca do świetnej formy, a po spotkaniu sam przyznał, że trafienie takiego ważnego rzutu wprawiło go w świetny nastrój. „Bardzo za tym tęskniłem, to niesamowite uczucie” – oznajmił Klay.
Na 12 sekund przed końcem jego trójka w zasadzie przesądziła bowiem o wygranej Wojowników. W odpowiedzi straty zmniejszył jeszcze Kyrie Irving, lecz nowojorskiej drużyny nie było już stać na odzyskanie prowadzenia. Wcześniej spotkanie było bardzo wyrównane, a pierwsze skrzypce grał właśnie Irving, który pod nieobecność Duranta i Hardena zdobył najlepsze w meczu 32 punkty.
Kyrie mógł w San Francisco zagrać, bo był to dla Nets oczywiście mecz wyjazdowy. Nie zagrały za to dwie kontuzjowane gwiazdy Brooklynu, dla których jest to już czwarta z rzędu porażka. Tym samym nowojorska drużyna – ze względu na małe różnice w tabeli wschodu – pikuje w dół i spadła obecnie na szóste miejsce, czyli ostatnie premiowane bezpośrednim awansem do fazy play-off.
Wojownicy z kolei po lekkiej zadyszce odzyskali formę i wygrali pięć meczów z rzędu, dzięki czemu wciąż są blisko Phoenix Suns, a przy okazji mają małą zaliczkę nad kolejnymi w tabeli Memphis Grizzlies. Najwięcej punktów przeciwko Nets zdobył dla nich Andrew Wiggins (24), a kłopoty ze skutecznością znów miał niestety Stephen Curry (19 punktów, 5/18 z gry).
Tomek Kordylewski