
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Pierwszy mecz HydroTrucka pod wodzą nowego-starego trenera, czyli Roberta Witka, nie poszedł po myśli radomskiej drużyny. Okazja na zwycięstwo była spora, bo do Radomia przyjechał Trefl, który ma spore problemy kadrowe. Dość powiedzieć, że trener Stefański skorzystał w środę z ledwie ośmiu zawodników, a Karol Gruszecki spędził na parkiecie pełne 40 minut!
HydroTruck odrobił więc w drugiej połowie 10-punktową stratę, ale w czwartej kwarcie wróciły demony – przede wszystkim błędy własne i spora nieskuteczność. Od stanu 68:68 kolejnych sześć punktów zdobyli bowiem zawodnicy Trefla, podczas gdy gospodarze nie potrafili zamienić na punktów nawet łatwych sytuacji. Antybohaterem został Anthony Irleand.
To on pomylił się w jednej z kluczowych akcji, a w całym meczu spudłował aż 13 z 14 rzutów z gry! 19 punktów dla HydroTrucka zdobyli Mike Moore oraz Ahmed Hill. Dla zwycięzców najlepiej zapunktował Gruszecki, który zdobył 16 oczek, a jego trafienie z dystansu w ostatniej minucie okazało się niezwykle ważne w kontekście ostatecznego wyniku.
Gwóźdź do trumny – zaraz po przestrzelonej akcji Irleanda – wbił jeszcze Deandre Davis, który zaliczył bardzo solidne spotkanie w roli rezerwowego, zapisując na konto 13 punktów (5/8 z gry), sześć zbiórek oraz cztery asysty. Jako jeden z niewielu Davis nie miał problemów ze skutecznością – obie drużyny trafiły tymczasem łącznie ledwie 13 z 50 trójek, pudłując też sporo rzutów wolnych.
Trefl dzięki wygranej wciąż liczy się w walce o najlepszą ósemką – po 20 rozegranych spotkaniach ma bilans na plusie (11-9). HydroTruck wciąż pozostaje natomiast jedną z najgorszych drużyn w całej lidze. Nadal nie udało się dopisać piątego zwycięstwa na konto – w związku z tym tak Radomianie, jak i GTK Gliwice oraz Start Lublin wciąż mają po cztery zwycięstwa.
TK