fot. Andrzej Romański/plk.pl
Bywają też takie mecze, gdzie faworyt jest jeden, a druga drużyna musi udowodnić, że każdy się myli. Legia bez trenera Wojciecha Kamińskiego z efektem nowej miotły rozegrała fantastyczną drugą połowę w Portugalii, awansując do 1/4 FIBA Europe Cup. Choć w lidze w ostatnich 6 spotkaniach wygrali “jedynie” połowę z nich, jak na drużynę aspirującą na przynajmniej medal, jest to wynik co najmniej średni. Dziś okazja, by podreperować ten wynik – z Arką, która po sensacji ze Stalą “wróciła” na swoje tory i poniosła druzgocącą porażkę w Szczecinie mimo prowadzenia po 20 minutach.
Obie drużyny od samego początku postawiły na atak – nad koszami latał Seth Leday, z drugiej strony swoją dobrą dyspozycję kontynuował Christian Vital. Sporo sielankowej gry, mało zaangażowania w obronie prowokowały do szybkiego, a zarazem skutecznego ataku – po sześciu minutach łącznie zdobyli aż 36 punktów (19:17). Trener Marek Popiołek w tak krótkim czasie odmienił zespół z Warszawy – bardzo “reaktywował” Josipa Sobina, który pod wodzą poprzedniego szkoleniowca był niewykorzystywany. Chorwat w samej pierwszej kwarcie zdobył 10 punktów, był świetnie obsługiwany przez graczy obwodowych.
Dobrą ofensywą jedni jak i drudzy się nakręcali, tworząc razem od pierwszego gwizdka ciekawe dla oka widowisko. Drużyna z Gdyni raczej nie będąca demonem ofensywy rzuciła 30 “oczek” w samej pierwszej kwarcie, goście nie odstawali, zdobywając dwa punkty mniej. Legia pod wodzą nowego trenera gra zdecydowanie szybciej, a w takim tempie zdecydowanie lepiej czują się liderzy zespołu. Przejęli inicjatywę w drugiej kwarcie, zacisnęli szyki obronne i powoli zaczęli budować zaliczkę – wszystko dzięki serii punktowej 16:6, którą w głównej mierze wypracował Christian Vital. Amerykanin w samej pierwszej połowie zdobył już 22 punkty, skończył mecz jako najlepszy strzelec z dorobkiem 34 punktów.
Co chwilę na parkiecie w Gdyni coś się działo! Od groma indywidualnych popisów, niesamowita wymiana ciosów. Żadna z ekip nie składała broni, wręcz przeciwnie, z każdą minutą odkrywały swój szeroki wachlarz zagrań – a tych nowych w dalszym ciągu nie było końca. Tuż przed zejściem do szatni atak “Legionistów” siadł, wówczas gdynianie odrobili wszystkie straty, a nawet wrócili na 2 punkty na plusie (56:54) po serii punktowej 11:1. Spotkanie z tych bardziej ofensywnych, aż 110 punktów w samej pierwszej połowie nie zdarza się zbyt często.
Ozdobą tego spotkania poza świetnymi wjazdami pod kosz Vitala, czy piorunującym wsadem Arica Holmana w akcji coast to coast będą raczej… dwie “trójki” w wykonaniu Adriana Boguckiego. Polski środkowy już w końcówce drugiej kwarty poprawił swój rekord kariery celnych rzutów z dystansu. Poza tym, obie drużyny nie mogły za bardzo liczyć na rezerwowych – w pierwszych 20 minutach w Legii zaledwie 5 “oczek”, u gospodarzy jedno więcej – niewiele lepiej w tym elemencie skończyli: Legia 11, Arka 9.
Dobrą grę ekipa Wojciecha Bychawskiego kontynuowała po zmianie stron – zaczęli trzecią kwartę od serii 17:6, doliczając końcówkę poprzedniej odsłony, to aż 28:7 dla nich! Tym samym prowadzili już nawet różnicą 13 punktów (73:60), a trener Marek Popiołek miał nieco związane ręce, ponieważ na tym etapie meczu raczej nie korzysta się z drugiej przerwy na żądanie. Próbował robić zmiany, które jednak dawały chwilowy pozytywny efekt w postaci miniserii. Środkowi “Zielonych Kanonierów” mieli ogromne kłopoty z zatrzymaniem Adriana Boguckiego. Prawdopodobnie na długo zapamięta ten mecz, poza rekordem “trójek” zaliczył… nowy rekord punktowy pobity już w trzeciej kwarcie – finalnie jego licznik zatrzymał się przy 34 punktach. Coś niesamowitego!
Od stanu minus 13, podobnie jak w Portugalii ze Sportingiem, stołeczni zaczęli stopniowo wracać do spotkania. Znów nieco ograniczyli potencjał ofensywny rywali, sami agresywnie atakując obręcz. Efekt? Pogoń za Arką, która cały czas utrzymywała się na prowadzeniu. Zmniejszyli straty już nawet do dwóch posiadań (74:80), ale czujny był Andrzej Pluta Jr, który zdobył 5 punktów z rzędu zespołu – w całym meczu zanotował 14. mecz w tym sezonie z dwucyfrową zdobyczą (21 punktów).
Decydujące 10 minut gospodarze rozpoczęli z 8 punktami zaliczki, jednak w tym sezonie kilka spotkań w końcowej fazie meczu przegrali, więc tym bardziej musieli grać uważnie do ostatnich chwil. Powoli swoje prawdziwe oblicze zaczął pokazywać Aric Holman, który w trzy pierwsze minuty ostatniej kwarty zdobył 7 punktów. Legia dzięki temu odzyskiwała szansę, znacząco zbliżała się do przeciwnika, który w dalszym ciągu był nie do zatrzymania w ataku. Tak naprawdę co zdołali odrobić, to w chwilę stracili.
Gdynianie znów odjechali na dwucyfrową różnicę, a do końcowej syreny było już raptem mniej niż 5 minut. Zatrzymali się w ataku, a goście znów odrabiali straty – w pewnym momencie po serii 8:0 ich przewaga stopniała do jedynie trzech “oczek” (99:96). Sprawy w swoje ręce wziął Christian Vital, na 92 sekundy trafił ważną “trójkę”… na remis – 100:100! Bohaterami w końcówce chcieli być obwodowi – Bryce Alford oraz Christian Vital, jednak tym prawdziwym okazał się Adrian Bogucki! Polak zdobył punkty po akcji 2+1, w następnych posiadaniu po wielu kontynuacjach nie trafili z dystansu.
Losy meczu po nieudanej akcji ekipy Marka Popiołka były raczej znane, po zbiórce faulowany był Bryce Alford. Amerykanin wykorzystał jeden rzut wolny, tym samym dał 4 “oczka” przewagi na ponad 8 sekund przed końcem. Chwilę później za “dwa” przez nadepnięcie na linię zdobył Michał Kolenda, lecz zabrakło czasu na odrobienie tych dwóch punktów. Dzięki temu Arka dokonała drugiej sensacji w ostatnich trzech tygodniach, wygrała szósty mecz w tym sezonie i wskoczyła na 13. miejsce w tabeli z przewagą dwóch zwycięstw nad ostatnim Sokołem!
Świetny występ Adriana Boguckiego – podkreślmy, rekord kariery! Aż 34 punkty (10/14 z gry, ⅔ za 3), do tego zebrał 10 piłek. Prawdziwy bohater Arki! Solidne zawody rozegrali także Polacy: Andrzej Pluta Jr (21 punktów, 3/6 za 3) oraz Grzegorz Kamiński (16 punktów, 4/4 za 3 i 7 zbiórek). Warto też pochwalić Bryce’a Alforda, który choć zdobył tylko 7 punktów, rozdał też aż 12 asyst, będąc blisko najlepszego wyniku w karierze. Dla Legii drugi mecz z rzędu z powyżej 30 punktami zaliczył Christian Vital (34 punkty, 7/13 za 3), bardzo dobrze zagrali dziś też m.in. Michał Kolenda, autor 20 punktów oraz Aric Holman, który zanotował kolejne double-double (19 punktów i 13 zbiórek).