fot. Andrzej Romański/plk.pl
Tutaj możecie zobaczyć wszystkie składy na nadchodzący sezon, niemal wszystkie zespoły mogą pochwalić się już co najmniej trzema zawodnikami spoza Polski. Ostatnie doby były obfite w ogłaszaniu nowych zawodników, spośród których każdy zadebiutuje na parkietach Orlen Basket Ligi. Chociażby 18-krotni mistrzowie Polski sięgnęli po gracza prosto po uczelni – Kenana Blacksheara. 23-latek spędził ostatnie 3 lata na uczelni Nevada Wolf Pack, gdzie po pierwszym roku gry został przekształcony w… rozgrywającego! Formalnie skrzydłowy, mierzący 198 centymetrów, decyzją trenera stał się kreatorem. I w takiej roli został też ogłoszony przez Śląsk Wrocław. Oba sezony jako “jedynka” kończył ze średnią oscylującą wokół pięciu asyst na mecz, jednak z niepowalającą skutecznością z dystansu – w zeszłorocznej kampanii zaledwie 17,9 procent.
Duet na obwodzie Blackshear & Ponitka na pierwszy rzut oka nie wydaje się być – a raczej nie jest – duetem grożącym rzutem z dystansu. Amerykanin jednak, w przeciwieństwie do byłego gracza Legii, jest po części graczem ataku, zdobywając punkty na inne sposoby niżeli rzut z dystansu. Dobrze atakuje kosz, potrafi zrobić coś z niczego. Cechuje się także dobrą obroną, w każdym sezonie od czterech lat notował powyżej jednego przechwytu co mecz. Tyle że zbliżające rozgrywki, także te europejskie na parkietach BCL, zweryfikują go jako rozgrywającego. Ktoś będzie musiał uruchomić podkoszowych – Adriana Boguckiego oraz Ajdina Penavę – aby ci zawodnicy mogli być pożyteczni w ofensywie. Duże wyzwanie przed Miodragiem Rajkoviciem!
Beniaminek z Wałbrzycha pierw skompletował polską rotację, by dopiero później ogłaszać obcokrajowców. Był już rozgrywający Alterique Gilbert, był rzucający Toddrick Gotcher, jest nowy skrzydłowy – Ike Smith! Gracz zaczynający karierę w Europie poprzez dwa sezony w Finlandii, a ostatnio – na parkietach zaplecza włoskiej ekstraklasy, gdzie zdobywał średnio ponad 15 punktów i 5 zbiórek na mecz. Zestawienie polskich zawodników mających coś do udowodnienia z obiecującymi obcokrajowcami może dać nam coś ciekawego. Każdy z nich z mniejszym lub większym doświadczeniem gry na Starym Kontynencie oraz bez problemów z samodzielnym zdobywaniem punktów. Trzeba przyznać, że na papierze wałbrzyski zespół prezentuje się nie najgorzej!
Trzech Amerykanów na obwodzie i Belg pod koszem. Takim zaciągiem zagranicznym na ten moment może pochwalić się “Stalówka”. Zdecydowanie widać, że jest to “budżetowy skład” – bez wielkich nazwisk, także tych polskich. Reprezentant Belgii, Tim Lambrecht po dwóch latach gry na Litwie zasila Stal na pozycjach 4/5. Dużym jego atutem z pewnością jest rzut z dystansu, gdzie po powrocie Damiana Kuliga po kontuzji będą mogli grać obok siebie, obaj grożąc “trójką”. Zespoły Andrzeja Urbana słyną z rzucających podkoszowych, stąd podpis 26-latka jest zrozumiały – przez ostatnie cztery lata nie zszedł poniżej 32 proc. skuteczności zza łuku. Optymistycznie!