Godzinne oczekiwanie nic nie dało – Stelmet został ukarany walkowerem za to, że na mecz do Kutna przyjechał bez regulaminowych sześciu miejscowych graczy w składzie.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
W drużynie mistrza Polski byli tylko Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk, Karol Gruszecki, Przemysław Zamojski i mający polskie obywatelstwo Thomas Kelati. Brakowało jednego Polaka. Stelmet, gdy zorientował się, że tak jest, próbował ściągnąć do Kutna głębokiego rezerwowego Wojciecha Majchrzaka, ale oczywiście nie zdążył.
I zamiast spodziewanych dwóch punktów za wygraną z Polfarmeksem, Stelmet nie dostanie nawet jednego. To kompromitacja mistrza Polski, który chce uchodzić za dobrze prowadzony, europejski klub. W sobotę okazało się, że nie potrafi policzyć zawodników.
Stelmet, który prosto z Kutna udaje się przez Warszawę na mecz z Dinamo Sassari w Lidze Mistrzów, gdzie nie trzeba zwracać uwagi na paszporty koszykarz, najpewniej chciał zaoszczędzić na biletach lotniczych i postanowił polecieć do Włoch z 10 zawodnikami w składzie.
Nikt – ani dyrektor sportowy, ani kierownik drużyny, ani trenerzy – nie zwrócili uwagi na fakt, że w Kutnie będą potrzebować graczy z polskimi paszportami.
Kibice w Kutnie, mimo dwóch punktów dla Polfarmeksu, byli wkurzeni i rozczarowani. Mieli obejrzeć najlepszą drużynę w kraju, zobaczyli półtorej godziny rozgrzewki.
O 18.35 spiker w Kutnie wyczytał skład zespołu Polfarmeksu, a potem wyrecytował odpowiedni zapis regulaminu i poinformował, że spotkanie zakończyło się walkowerem.
Szef Stelmetu Janusz Jasiński, a także rzecznik prasowy Stelmetu w trakcie całego zamieszania nie odbierali telefonów.
ŁC