
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Jazz właśnie wygrali szósty kolejny mecz w tegorocznej fazie play-off. Przegrali tylko na start, kiedy pod nieobecność Donovana Mitchella ulegli w pojedynku pierwszej rundy z Memphis Grizzlies. Od tego czasu grają jednak znakomity basket, o czym dwukrotnie zdążyli się już przekonać Clippers. Co by jednak nie mówić, oba wygrane przez Jazz mecze były bardzo zacięte.
W czwartek znów świetnie spisał się Mitchell, który zapisał na konto 37 punktów i został pierwszym graczem Utah od czasu Karla Malone’a z dwoma meczami z rzędu z dorobkiem co najmniej 35 oczek. Mitchell już w pierwszej połowie zdobył 27 punktów, a w drugiej widać było jak opada z sił. Na dodatek pod koniec meczu doznał kontuzji nogi po niefortunnym zderzeniu z Paulem George’em.
Po spotkaniu zapewniał jednak, że wszystko jest w porządku, ale po tych dwóch meczach jasne jest, że Jazz jak najszybciej potrzebują z powrotem Mike’a Conleya. Tym bardziej że doświadczony rozgrywający przeciwko Grizzlies grał znakomicie i jego wsparcie bardzo by się Mitchellowi przydało. Na razie Jazz radzą sobie jednak bez Conleya całkiem dobrze.
Kolejny raz wykorzystywali proste błędy Clippers w obronie, ale też sami zaprezentowali w kluczowym momencie znakomitą postawę w defensywie. Jak zwykle mnóstwo dobrego zrobił Rudy Gobert, który przed meczem odebrał już swoją trzecią statuetkę dla najlepszego defensora sezonu zasadniczego. Z jego pomocą Jazz przeprowadzili w czwartej kwarcie kluczowy zryw 14-2.
Gospodarze wymusili wtedy dziewięć kolejnych niecelnych rzutów LAC i odzyskali prowadzenie, a przecież w pewnym momencie tego meczu byli już o 21 oczek lepsi od rywala. Co więcej, Clippers odrobili straty bez Kawhi Leonarda, który większość trzeciej kwarty przesiedział na ławce z powodu problemów z faulami, a w potem w czwartej zdobył tylko dwa ze swoich 21 punktów.
Najlepszym strzelcem ekipy z Los Angeles był niespodziewanie Reggie Jackson, który zapisał na konto 29 punktów i mógł być nawet bohaterem Clippers, gdyby nie kolejne jego błędy w obronie. LAC stają teraz pod ścianą, bo muszą wygrać sobotnie starcie numer trzy, by zachować dystans do rywala – wszak ze stanu 0-3 nie powróciła jeszcze żadna w historii NBA drużyna.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>