Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Spory zwrot w sytuacji Bena Simmonsa w Filadelfii nastąpił w poniedziałek. Od początku dnia zaczęły napływać informacje, że Simmons najprawdopodobniej stawi się wreszcie w klubie po kilku tygodniach przerwy i czekania na transfer, którego zażądał dawno temu. To oznaczało, że w całej sprawie może nastąpić wreszcie jakiś przełom.
Rozgrywający zrobił jednak wszystkim niespodziankę, bo do Filadelfii przyleciał prosto z Los Angeles już w poniedziałek, a z lotniska wybrał się do hali Wells Fargo Center, gdzie 76ers rozgrywali przedsezonowy mecz przeciwko Brooklyn Nets (wygrali 115:104). Na miejscu przeszedł test na koronawirusa i zaczął tym samym proces powrotu do 76ers.
Wciąż jednak mało prawdopodobne jest, by Simmons zagrał jeszcze dla Sixers. On sam udowodnił właśnie, że bardzo zależy mu na transferze, bo przesiedział w domu cały obóz treningowy i stracił tym samym około milion dolarów ze swojej wypłaty. 76ers nadal mają jednak nadzieje, że 25-latka uda się przekonać do dalszej współpracy.
Do tej pory nie znaleźli satysfakcjonującej oferty transferowej za Simmonsa, tak więc jeśli już mieliby pozwolić mu odejść – a Simmons ma jeszcze ważny kontrakt na kolejne cztery lata i zarobi w tym czasie 147 milionów dolarów – to najpierw chcieliby podnieść jego wartość na rynku. Sęk w tym, że na razie nie wiadomo czy Australijczyk jest otwarty na prawdziwy powrót do zespołu.
Ani trener Doc Rivers, ani też zarząd 76ers nie rozmawiali bowiem z Simmonsem przez ponad miesiąc – od czasu spotkania pod koniec sierpnia, kiedy to zawodnik podtrzymał żądanie transferu. We wtorek będzie okazja na pierwsze rozmowy i dopiero wtedy okaże się, co tak naprawdę oznacza powrót Simmonsa i czy rzeczywiście jest szansa na dalsze występy Bena w barwach Philly.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>