Michał Ignerski doznał groźnie wyglądającej kontuzji w drugim meczu finału, która wyklucza go z gry w kolejnych meczach o złoto. Jakie konsekwencje niesie za sobą uraz weterana i czy Aleksander Czyż może rzeczywiście pomóc zespołowi?

PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Aktualizacja: Jak w niedzielę po południu podał oficjalnie klub z Włocławka, wiadomo już, że kontuzja jest bardzo poważna – zerwana więzadła krzyżowe.
*
Wielka dziura pod koszem
Michał Ignerski po kontuzji Josipa Sobina przesunięty został do gry na pozycję numer 5 z czego wywiązywał się bardzo dobrze. Taki manewr przede wszystkim pozwalał Anwilowi na nieco inne granie, na które, jak się okazuje, jest bardzo ciężko odpowiedzieć.
Od powrotu do PLK Ignerski zagrał 16 meczów w barwach Anwilu, w których zdobywał średnio 8,2 punktu w ponad 18 minut spędzanych na parkiecie. Trafiał 36% rzutów za 3 punkty, co było jego największą bronią.
Jednak wszystko na to wskazuje, że ta świetna historia z powrotem Michała do PLK i w ogóle koszykówki, zakończyła się wraz z kontuzją odniesioną w drugim meczu finału. Ignerski bardzo agresywnie, jak za dawnych lat, poszedł na wsad, jednak przy lądowaniu jego kolano nienaturalnie zgięło się do środka. (wideo poniżej)
Podkoszowy Anwilu nie dał rady przez bardzo długo postawić nogi na parkiecie, co nie wróży najlepiej jeśli chodzi o jego powrót. Michał oczywiście udał się na badania, po których będzie wiadomo zdecydowanie więcej, jednak ciężko jest przypuszczać, że po takiej kontuzji będzie w stanie wrócić na mecze finałowe.
Podobnie jest z Josipem Sobinem. Gdzieś na horyzoncie mijają te 6 tygodni, które miał pauzować, jednak jego występ w kolejnych meczach, przynajmniej tych we Włocławku, będzie dużą niespodzianką.
Szansa dla Czyża
Aleksander Czyż pojawił się na parkiecie w drugiej połowie tego spotkania, choć do tej pory nie budził zaufania trenera. Ostatni raz na parkiet wybiegł w ostatnim meczu sezonu regularnego z Arged BMSlam Stalą, czyli ponad miesiąc temu.
Teraz jednak Olek będzie musiał wspomóc swoich kolegów i zespół. Być może czeka go około 10-15 minut w meczu, czyli tyle, ile rozegrał zaledwie w dwóch spotkaniach tego sezonu.
Po Czyżu widać spore zaległości z uwagi na bardzo długą przerwę spowodowaną kontuzją i brak czucia gry. Sporo fauluje, czasem się gubi na parkiecie, na którym jest trochę zbyt „elektryczny”, co nie przekłada się na dobrą grę.
Jednak Olek się nie poddawał. Nie ma mowy o żadnym obrażaniu się, czy siedzeniu na końcu ławki. Czyż sumiennie trenuje i zdaje się, że jest cały czas gotowy na znak Igora Milicicia. Teraz jest czas, by pokazał swoją przydatność.
Ultra smallball?
Przywrócenie do rotacji Olka Czyża to jedno z rozwiązań, na które z pewnością zdecyduje się Igor Milicić. Jednak można mieć spore wątpliwość co do formy byłego reprezentanta Polski. To także gracz preferujący zupełnie inną grę w ataku niż Michał Ignerski, co może być małym kłopotem.
Raczej należy się spodziewać krótkich wstawek gry Olka – po 2-3 minuty w kwartę, może nawet połowę, które pozwolą odetchnąć pozostałym podkoszowy.
Zdaje się także, że zbytnio wyjścia nie ma – Walerij Lichodiej będzie musiał wspomóc pozycję środkowego. To powoduje, że na pozycji numer 4 zobaczymy długie minuty Ivana Almeidy i Jarosława Zyskowskiego. Jednak nie jest to duży powód do zmartwień. Chociażby drugi mecz finału pokazał, że ustawienie Almeidy przeciwko Celowi przynosiło same korzyści.
Kontuzja Michała Ignerskiego to oczywiście wielkie zmartwienie, ale dobry mecz Michała Michalaka, czy minuty w obronie na czwórce Almeidy każą sądzić, że Anwil jest jeszcze w stanie z tego wybrnąć.
GS
PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>