fot. FIBA 3×3
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3×3…
Lublin, piękna sceneria u stóp zamku. To miejsce stało się stolicą koszykówki 3×3 na ponad tydzień. Mistrzostwa świata U23, Lotto 3×3 Liga oraz FIBA Challenger. Te ostatnie zawody, które odbyły się w sobotę i w niedzielę, przyciągnęły na trybuny sporo kibiców. Było warto, także dlatego, że wstęp był darmowy.
Ważny turniej w 3×3 rozegrano już w tym roku w Krakowie podczas Igrzysk Europejskich. Reprezentacja Polski przyciągnęła tylu fanów, że zabrakło biletów. W Lublinie podczas meczów Lotto 3×3 Warszawa było głośno, a na trybunach zasiadło wielu kibiców. W grupie A – Michał Samsonowicz, Przemysław Zamojski, Szymon Rduch i Adrian Bogucki przegrali jednym punktem po emocjonującym meczu z Antwerpią, kiedy dwa rzuty wolne wykorzystał Dennis Donkor. Belg popisywał się genialnymi trafieniami. Łatwa wygrana 21:14 z Utsunomiyą pozwoliła na awans do ćwierćfinału.
Mecz 1/4 finału Polacy rozegrali już w niedzielę. Wielka wrzawa na rzecz Warszawy i kilka punktów przewagi nie wytrąciły z równowagi Dusana Buluta. Czterokrotny mistrz świata w ostatniej chwili został zgłoszony do gry w drużynie Lausanne i wrócił do rywalizacji po raz pierwszy od igrzysk w Tokio. Dla wielu Serb to najlepszy zawodnik w historii dyscypliny. Przeciwko Warszawie rzucił 11 punktów. Polscy kibice mogli oglądać gwiazdora w akcji, a ten wyeliminował ulubieńców publiczności.
W turnieju grał też zespół Lublina – Paweł Pawłowski, Wojciech Leszczyński, Sebastian Walda i przygotowujący się do MŚ U23 Michał Lis. Ekipa ta przegrała po dobrej walce z Liman z aktualnym mistrzem świata Mihaijlo Vasiciem i mistrzem Europy sprzed kilku tygodni Stefanem Kojiciem w składzie. W grupie Lublin trafił także na Lausanne, dla której 13 oczek zdobył Dusan Bulut.
Kibiców przyciągnęły głównie występy Warszawy. Zobaczyć rzuty z dystansu Przemysława Zamojskiego i wsady Adriana Boguckiego z bliska to duże przeżycie. Po świetnym meczu Polaków z Antwerpią większość kibiców opuściła trybuny, ale ci, którzy zostali, mogli zobaczyć w akcji mistrzów olimpijskich. Słynny łotewski duet Karlis Lasmanis i Nauris Miezis nazywany “Batman i Robin” reprezentują drużynę Beijing. Lasmanis w dogrywce meczu z Jeddah popisał się rzutem na zwycięstwo, podobnym do tego na złoto olimpijskie w Tokio. W zespole Riga grali także pozostali triumfatorzy igrzysk – Agnis Cavars i Edgars Krumins, ale odpadli już w kwalifikacjach. Dalszą część sobotnich gier oglądali z trybun.
Niektórzy mówią, że w basket 3×3 grają wszyscy, a i tak wygrywają Serbowie. Tak jest dość często i tak też było w Lublinie. Do półfinału trafiły trzy serbskie teamy oraz Lausanne z Dusanem Bulutem w składzie. W finale triumfował Partizan. W zapowiedzi turnieju na stronie FIBA pisano, że tym razem nie zapomnimy o Partizanie. I faktycznie wygrali, chociaż nie byli największymi faworytami. W ćwierćfinale pokonali Beijing, a w półfinale Liman, który wcześniej wygrał z najwyżej rozstawioną Antwerpią.
W finale Partizan wygrał 21:17 z Pirot, z którym co ciekawe, takim samym wynikiem triumfował w grupie. Stefan Milivojevic zdobył 10 punktów i został MVP turnieju. Nagrodą dla zwycięzców był czek na 20 tysięcy dolarów. Finaliści oraz Lausanne otrzymali bilet na grę w turnieju World Tour w Abu Dhabi. World Tour to wyższa ranga od Challengera i z racji rozgrywanego w tym samym czasie turnieju w Cebu na Filipinach, i tak powinniśmy się cieszyć z obsady lubelskich zmagań. W Cebu triumfowali wicemistrzowie świata z Miami, a grała także najlepsza ekipa na świecie serbskie Ub z liderem indywidualnego rankingu Strahinją Stojaciciem.
Koszykówka 3×3 to jedna z najbardziej „otwartych” dla widzów dyscyplin olimpijskich. Efektowne mecze rozgrywane są w centrach wielkich miast, a głównych aktorów, czyli zawodników można mieć na wyciągnięcie ręki. Łowcy autografów polowali na podpisy największych gwiazd, a o to nie było trudno. Graczy można było spotkać przypadkowo wokół obiektu albo na trybunach. Zdjęcie czy krótka rozmowa z „Zamojem” albo Dusanem Bulutem? Żaden problem. Ten sport jest blisko kibiców. Bardzo blisko.
A, kto nie oglądał finału – poniżej wideo.
Autor tekstu: Kamil Karczmarek