Od początku wiadomo było, że Kristaps Porzingis ma zadatki na świetnego gracza, ale mało kto przypuszczał, że stanie się nim tak szybko. We wtorek znów przekroczył barierę 30 punktów i poprowadził Knicks do piątego z rzędu zwycięstwa we własnej hali.

Możesz mieć buty, w których grają gwiazdy NBA! >>
Kluczowe akcje we wtorkowym, wygranym 107:104 pojedynku Knicks z Portland Trail Blazers należały do Derricka Rose’a, ale gdyby nie Łotysz wyrównanej końcówki w Madison Square Garden w ogóle by nie było. Porzingis miał z rywalami do wyrównania osobiste porachunki i podszedł do meczu bardzo ambicjonalnie.
– Miałem 0 punktów, mój najgorszy mecz poprzedniego sezonu wypadł właśnie w Portland – powiedział po spotkaniu 21-letni podkoszowy. – Chciałem więc być agresywny i moi koledzy o tym wiedzieli. Rozmawiałem z Brandonem (Jenningsem) i on wiedział, że w minionym sezonie miałem 0 punktów przeciwko nim. Powiedział mi, że zamierza mnie zaangażować i potrafił odnaleźć mnie na boisku.
We wtorek Kristaps po raz drugi w karierze przekroczył granicę 30 oczek. Spotkanie zakończył z dorobkiem 31 punktów (12/23 z gry), 9 zbiórek, asysty i bloku. Można więc śmiało stwierdzić, że rewanż udał mu się doskonale. Po raz kolejny imponował wszechstronnością – dryblingiem, rzutem, wjazdem na kosz, długo by wymieniać. Wisienką na torcie była akcja z drugiej kwarty, w której minął Masona Plumleego i z impetem lewą ręką wsadził nad nim piłkę do kosza.
Operowanie lewą ręką to jedna z tych rzeczy, nad którymi ciężko pracował latem. Jak sam przyznaje, skupił się na niej nieco z przymusu, wszak wciąż dochodził do siebie po kontuzji prawego barku, która wykluczyła go z siedmiu ostatnich meczów sezonu, ale teraz zbiera tego efekty.
Po bardzo dobrym pierwszym roku, w drugi wszedł wręcz rewelacyjnie. Jego średnia zdobywanych punktów skoczyła z 14,3 na 21, skuteczność z gry – z 42,1 na 50,2 proc., z dystansu – z 33,3 na 39 proc.
Jego trójka to już w tej chwili bardzo groźna broń, a aż strach pomyśleć, co może wyczyniać za kilka lat. Aktualnie po 14 rozegranych meczach zza łuku zdobył więcej punktów niż Kevin Durant, Kawhi Leonard, Paul George czy jego kolega z zespołu – Carmelo Anthony.
Trafił do tej pory 30 z 77 prób. Zaledwie trzech skrzydłowych w lidze trafiło ich więcej, a biorąc pod uwagę tych, którzy oddają średnio powyżej 5 rzutów na mecz, tylko czterech może pochwalić się lepszą skutecznością.
Już chyba nikt, nawet najbardziej wybredni nowojorscy fani nie mają wątpliwości, że przyszłość New York Knicks nazywa się Kristaps Porzingis i zaczyna mienić się w coraz bardziej kolorowych barwach. Szanse na to, że już w tym roku 21-letni Łotysz zajmie w Meczu Gwiazd miejsce Melo, który we wtorek przy okazji kolejnego niecelnego jumpera został przez część widowni wybuczany, są coraz większe. Nasz głos ma na pewno.
Mateusz Orlicki
Możesz mieć buty, w których grają gwiazdy NBA! >>
https://www.youtube.com/watch?v=tOt1Rs4Vegw