Miasto Szkła ani myśli zwalniać tempo w rundzie rewanżowej. W Koszalinie po twardym i zaciętym meczu goście z Krosna wygrali 62:60.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
W przypadku Chrisa Czerapowicza można mówić o małym deja vu. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu z Czarnymi, nie zdobył wielu punktów – tym razem miał ich 12. Jednak identycznie jak w zeszłym tygodniu, odnalazł się w najważniejszych momentach, trafiając kluczowe rzuty, które dały jego zespołowi wygraną.
Najpierw w połowie IV kwarty wyprowadził zespół na prowadzenie 56:53 trudnym rzutem pod presją dwóch obrońców. Na 37 sekund przed końcem zdobył zaś ostatnie punkty swojego zespołu pięknym rzutem z odchylenia, jakiego nie powstydziłby się Kobe Bryant. AZS miał jeszcze dwie szanse na odrobienie straty, ale nie wykorzystał łatwej kontry, a potem został już tylko rzut rozpaczy.
Mecz był od początku do końca zacięty i wyrównany. Dość nieoczekiwanie to goście z Krosna zyskali przewagę pod koszem. Najlepszy mecz sezonu zagrał Jakub Dłuski (13 pkt., 4 zb.), przydał się też Seid Hajrić. Ich rywale? Darnell Harris zakończył mecz z zerowym dorobkiem punktowym, a Kevin Johnson potwierdził, że wciąż jest nieprzygotowany do gry.
W AZS lepsze momenty miewali tylko obwodowi. Curtis Millage miał 15 pkt. i 4 zbiórki – niby to on w końcówce trzymał dla AZS wynik w pobliżu remisu., ale też on nie trafił najważniejszego w meczu wejścia na kosz. Remon Nelson zebrał 17 oczek, ale podobnie jak Millage i Keny Manigault, miał duże kłopoty ze skutecznością.
Po tym meczu rewelacyjne Miasto Szkła ma już bilans 11-6 i choć jego przedstawiciele tego głośno nie powiedzą, ma prawo marzyć o udziale w playoff. AZS potwierdził, że poziomem znacznie bliżej mu do strefy spadkowej, niż spokojniejszych stref tabeli.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ>>
RW