
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Nawet 12 punktami prowadziła Stal w drugiej kwarcie środowego spotkania, ale to nie okazało się wystarczającą zaliczką, by z Izraela wrócić z tarczą. Udało się przynajmniej wygrać nieoficjalny dwumecz z Hapoelem, bo w Ostrowie Wielkopolskim mistrzowie Polski zakończyli spotkanie z 11 punktami na plusie, podczas gdy w Jerozolimie rywal wygrał różnicą siedmiu oczek.
Stal przez długi czas w środę prowadziła – tak jak w poprzednich meczach w Europie, tak i tym razem powtórzył się jednak niemiły scenariusz. Hapoel okazał się lepszy w czwartej kwarcie, przede wszystkim za sprawą świetnego, bardzo atletycznego Retina Obasohana, który zapisał na konto 20 oczek oraz siedem asyst. Ostrowianom -choć trafili dobre 40% trójek w meczu – znów zabrakło nieco więcej szczęścia, ale też głębszego składu, przy m.in. kontuzji Damiana Kuliga.
Nie dość bowiem, że trener Igor Milicić ma do dyspozycji tak naprawdę siedmiu graczy, to jeszcze w trakcie spotkania aż trzech zawodników doznało mniejszych urazów. Niewielką rolę odegrał debiutujący w zespole Markus Loncar, który w 11 minut gry nie zdobył ani jednego punktu. Najlepszym strzelcem mistrzów Polski z dorobkiem 21 oczek był natomiast Kobi Simmons, który trafił 4/5 z dystansu. Punktował też James Palmer (15), ale podobnie jak Simmons, pod presją rywali, za często popełniał straty – obaj mieli ich łącznie aż 11.
Pomimo przegranej – już trzeciej w tej edycji Ligi Mistrzów – Stal nadal ma sporo w swoich rękach, bo wciąż możliwe jest zajęcie nawet drugiego miejsca w grupie B. Przed ekipą z Ostrowa jeszcze dwa spotkania i oba we własnej hali: 7 grudnia przeciwko hiszpańskiej drużynie BAXI Manresa (jak do tej pory bilans 4-0) oraz 22 grudnia przeciwko tureckiemu Pinarowi (bilans 2-2).
TK
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>