Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Zaledwie 83 punkty z obu stron w pierwszej połowie, sporo dobrej defensywy i słaba skuteczność. Tak mniej więcej wyglądały pierwsze 24 minuty czwartkowego pojedynku numer trzy między Lakers a Suns. Druga połowa różniła się od pierwszej niewiele, choć gospodarze mogli liczyć na Anthony’ego Davisa, który zaliczył kolejny świetny mecz.
AD do 34 oczek dołożył tym razem 11 zbiórek, a Lakers znakomicie obsługiwali go pod obręczą, skąd podkoszowy zdobył większość swoich punktów. Gospodarzom pomogła także 7-tysięczna publika, która obejrzała pierwszy mecz LAL w fazie play-off od 2013 roku. I choć to wciąż nie są pełne trybuny, to jednak gracze Lakers cieszyli się z takiego wsparcia swoich fanów.
Fani Suns mają z kolei dużo więcej powodów do zmartwienia, a kwestią numer jeden pozostaje zdrowie Chrisa Paula, który wyraźnie nie jest sobą po kontuzji ramienia, jakiej doznał w pierwszym meczu tej serii. Co prawda w czwartek w pierwszej połowie CP3 wyglądał całkiem solidnie i trafił nawet kilka swoich patentowanych rzutów z półdystansu, ale potem było już tylko gorzej.
W drugiej połowie rozgrywający Suns zagrał tylko osiem minut i w tym czasie nie zdobył ani jednego punktu. Na domiar złego doznał kolejnego urazu, tym razem w okolicach pachwiny, gdy na 10 minut przed końcem wpadł na kolegę z drużyny. Niedługo później Monty Williams zdecydował się zdjąć Paula z boiska, gdy Suns przegrywali różnicą kilkunastu punktów.
Ekipa z Phoenix postanowiła jeszcze powalczyć pod nieobecność swojego lidera, ale ważne rzuty trafiał m.in. Dennis Schroder i Lakers byli koniec końców w stanie atak Słońc odeprzeć. Urosła więc frustracja Suns, którzy mecz kończyli bez Jae Crowdera oraz Devina Bookera – ten drugi wyleciał z boiska za brzydki faul na Schroderze w ostatniej minucie spotkania.
Tym samym Lakers po trzech meczach prowadzą 2-1, a w perspektywie mają starcie numer 4 przed własną publicznością. Do Phoenix mogą więc wracać w bardzo dobrych humorach, choć przecież po pierwszym meczu miny mieli nietęgie. I szkoda tylko, że Chris Paul nie jest w pełni sił, bo gdyby był, to wszystko wyglądałoby zapewne nieco inaczej.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>