fot. Andrzej Romański / plk.pl
Zastal Zielona Góra, Sokół Łańcut, Arka Gdynia i Czarni Słupsk – to grono zespołów, które wciąż mają na koncie zaledwie 2 zwycięstwa. W pierwszym sobotnim spotkaniu ten zestaw opuściło GTK Gliwice, a wieczorem mógł zrobić to także Sokół. Drużynę Marka Łukomskiego czekało trudne zadanie w wyjazdowym starciu z Legią Warszawa, która w tym sezonie gra w kratkę – w Orlen Basket Lidze miała bilans 4-4, z kolei w FIBA Europe Cup 5-0.
Pierwsza kwarta przebiegła pod dyktando Sokoła. Goście w 4. minucie objęli prowadzenie 7:2, a po 10 minutach wygrywali 19:15. W drugiej części Legia rzuciła prawie dwa razy więcej punktów – aż 29. Coś ruszyło w grze drużyny ze stolicy i po serii punktowej Christiana Vitala udało się przejąć prowadzenie. Pierwsza połowa zakończyła się serią 9:2 gospodarzy, którzy schodzili na przerwę z 5-punktową zaliczką – 44:39.
W 2. minucie po zmianie stron obejrzeliśmy niesamowity wsad w wykonaniu Arica Holmana, po którym wynik na tablicy zmienił się na 51:41. Zresztą, sami zobaczcie:
Później Legia odskoczyła jeszcze na 20 punktów. W 4. kwarcie różnica zmalała do 9 oczek, ale zwycięstwo ekipy Wojciecha Kamińskiego nie było zagrożone. Ostatecznie zespół z Warszawy triumfował 87:78 i odniósł 5. zwycięstwo w sezonie.
Liderem Legii był Christian Vital, który zdobył 22 punkty oraz miał po 7 zbiórek i asyst. W ekipie gospodarzy należy także wyróżnić Raymonda Cowelsa, zdobywcę 17 punktów. Niesamowity wynik w liczbie zbiórek osiągnął Adam Kemp – aż 17 (!). Do tego dołożył 12 punktów, co złożyło się na double-double. Najlepiej punktującymi w drużynie z Łańcuta byli Tyler Chesse (21 pkt.) i Corey Sanders (20 pkt.).
Autor tekstu: Kamil Karczmarek