
Kyle Vinales fot. Aleksandra Skrzypczak / WKS Śląsk
Legioniści rozpoczęli spotkanie od potężnego uderzenia, wygrywając pierwszą odsłonę 30:8. Świetny mecz rozgrywał Kyle Vinales, który już w pierwsze kilka minut spotkania rzucił 7 punktów. Zakończył mecz z 16 punktami i 8 asystami udowadniając, jak ważnym jest ogniwem Legii. Gdy zabrakło jego zdobyczy w meczach we Wrocławiu, Legia nie istniała. W czwartek było odwrotnie.
Koszykarze Śląska mieli tego dnia olbrzymie problemy ze skutecznością, trafili tylko 33.9% swoich rzutów z gry. Najlepsi strzelcy, Jeremiah Martin i Aleksander Dziewa, zdobyli po 10 punktów. W zespole Legii, oprócz Vinalesa, dobrze zagrali Grzegorz Kamiński (12 punktów), Travis Leslie (12 punktów) i Aric Holman (13 punktów). Łukasz Koszarek zagrał swój najlepszy mecz w finałach, notując 6 punktów i 4 asysty.
Legioniści znowu przypominali walec, który rozjeżdżał rywali wiosną w rundzie zasadniczej. Jeśli powtórzą taki sam występ w meczu numer cztery, to piąte decydujące spotkanie jest bardzo realne. Śląsk zaś, podobnie jak w przegranym ćwierćfinałowym meczu z Treflem Sopot, źle podszedł do spotkania mentalnie. Wysoko przegrana pierwsza kwarta ustawiła resztę spotkania.