PRAISE THE WEAR

Legia miała dużą przewagę, ale zrobiło się gorąco. Kolejny popis Christiana Vitala!

Legia miała dużą przewagę, ale zrobiło się gorąco. Kolejny popis Christiana Vitala!

Legia Warszawa prowadziła już różnicą ponad 20 punktów, ale MKS Dąbrowa Górnicza w czwartej kwarcie postraszył rywali. Jednak ważny mecz w walce o fazę play-off padł łupem ekipy z Warszawy.
fot. PLK/Andrzej Romański

Jedyny piątkowy mecz 25. kolejki Orlen Basket Ligi zapowiadał się bardzo interesująco. Legia i MKS to dwie drużyny z grona tych walczących o awans do czołowej ósemki. Dziesiąty w tabeli zespół z Dąbrowy Górniczej w przypadku wygranej zrównałby się bilansem (13-12) z szóstą Legią. Koszykarze z Warszawy niedawno nieco obniżyli loty, ale to MKS ostatnio częściej przegrywa niż wygrywa.

Spotkanie w hali na Bemowie można spokojnie nazwać meczem do jednego kosza. W 4. minucie było już 11:2 dla Legii. MKS jeszcze po serii 8:0 zbliżył się do rywali na punkt. Gospodarze ponownie odskoczyli po pierwszej kwarcie, prowadzili 26:19. Te pierwsze 10 minut było zaledwie uwerturą do znakomitej drugiej części. W niej podopieczni Marka Popiołka rzucili aż 35 punktów. Uciekli nawet na ponad 20 punktów, a do przerwy wygrywali 61:42. Na parkiecie brylował Christian Vital, który zdobył aż 16 punktów przy skuteczności 6/6 z gry.

Trzecia kwarta już nie była tak efektowna w wykonaniu stołecznej drużyny. Legia rzuciła w niej tylko 11 punktów. MKS za bardzo nie wykorzystał tej sytuacji. Po 30 minutach jego strata wynosiła 14 punktów – 58:72. Jednak w czwartej odsłonie zrobiło się ciekawie. Od wyniku 63:78 zespół z Dąbrowy Górniczej zaliczył serię 14:0. Była nawet szansa na przejęcie prowadzenie. W końcówce mieliśmy więc niespodziewane emocje. Legia po przestoju trwającym prawie 6 minut obudziła się w odpowiednim momencie i wygrała 93:86. Ostatnie fragmenty starcia należały do gospodarzy, więc Marek Popiołek mógł odetchnąć z ulgą.

Christian Vital w drugiej połowie nie był już tak skuteczny, jak w pierwszej. Amerykanin zakończył mecz z dorobkiem 23 punktów, a także z 7 zbiórkami. Swoje pierwsze punkty i to aż w liczbie 15, zanotował Tyran De Lattibeaudiere. W swoim debiucie w poprzedniej kolejce nie trafił do kosza. Na parkiecie nie pojawił się jeszcze Kacper Gordon. Liderem MKS-u był Nicholas Carvacho, który zaliczył double-double (21 punktów i 12 zbiórek). Spotkanie z dwucyfrową zdobyczą zakończył także Tayler Persons – 11 punktów i 10 asyst.

Kamil Karczmarek

obserwuj na twitterze

Autor wpisu:

Kamil Karczmarek

obserwuj na twitterze

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami