Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Wczesne, czwartkowe popołudnie. Bemowo to dzielnica oddalona o ładnych kilka kilometrów od centrum Warszawy, więc życie na ulicach okalających halę Legii w środku tygodnia toczy się dość leniwie. Nawet korków brak.
Lenistwa nie można jednak zarzucić podopiecznym Wojciecha Kamińskiego, którzy już w poniedziałek zapewnili sobie awans do wielkiego finału Energa Basket Ligi. W czwartek tuż po zakończonym treningu spotkali się z przedstawicielami mediów.
– Fajnie was wszystkich widzieć. Gdy podpisywałem kontrakt z Legią wiedziałem, że to ambitny klub, ale tak duże zainteresowanie naszą drużyną ze strony dziennikarzy to jednak miła niespodzianka – mówił Łukasz Koszarek, który w rozpoczynającym się we wtorek finale będzie walczył o swój szósty tytuł mistrza Polski.
– Cieszymy się z tego, że tak szybko zapewniliśmy sobie awans i możemy czekać na rywala, ale nie popadamy w samozachwyt. Mimo sześciu kolejnych wygranych w play-off nie jest tak, że zapomnieliśmy jak smakuje porażka. Zachowujemy czujność – zapewniał Dariusz Wyka, który z kolei w wieku 31 lat zadebiutuje w finale play-off.
Dziennikarze mogli obejrzeć ostatnich 20 minut treningu Legii. Najciekawszy przeprowadzali w tym czasie… trenerzy zespołu, w komplecie przemierzając w spacerowym tempie ramię w ramię boisko dookoła.
– To zwyczaj wprowadzony przez trenera Kamińskiego. Zaczerpnął go z czasu pracy w sztabie trenerskim Mike’a Taylora w reprezentacji Polski. Nikt nie liczy ile kółek dookoła boiska tak robią, ale niemało – komentował jeden z pracowników klubu.
– Ten sezon to przygoda mojego życia. W połowie poprzedniego rozpocząłem pracę asystenta w Polpharmie, a ten spędzam w Legii. Niesamowita sprawa – najpierw długa przygoda w europejskich pucharach, teraz awans do finału play-off. Czuć, że Warszawa naprawdę nim żyje, więc aż się chce żyć – nie kryje radości jeden z asystentów Kamińskiego, Maciej Jamrozik. – Finał, finałem, ale póki co lecę do pracy – poza pomaganiem Legii prowadzę jeszcze też zajęcia z dziećmi w jednej ze szkół na Wilanowie – dodał po chwili.
Piękny sen Legii trwa w najlepsze. Pierwszy mecz we wtorek. Na wyjeździe.
– Bez względu na to, czy pojedziemy do Słupska, czy do Wrocławia, będziemy się czuli jak u siebie. Od kilku miesięcy częściej wygrywamy na wyjazdach, więc nie przejmuję się szczególnie tym, kto wygra piąty mecz drugiego półfinału. Będziemy gotowi na walkę o wszystko – twierdzi Wojciech Kamiński.
TOMAS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>