Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Goście z Warszawy rozpoczęli ten pojedynek od gry pod kosz, gdzie dobrze radził sobie Jure Skifić. Gospodarze z kolei ciężary gry przenieśli na obwód, skąd po dwie trójki trafili Jacobi Boykins i Bartłomiej Wołoszyn, a pierwszą kwartę trafieniem zza łuku zamknął z kolei Dominik Wilczek.
Legia w drugiej kwarcie przetrwała te kilka minut bez Łukasza Koszarka (kontuzjowany wciąż jest Strahinja Jovanović) i zaraz pp jego wejściu zaczęła odskakiwać Arce. Sam Koszarek trafiał trudne rzuty i po 20 minutach miał już 10 punktów na koncie (17 w meczu). Do polskiego weterana z czasem dołączył także Ray Cowels i warszawianie schodząc na przerwę mogli się cieszyć komfortowym prowadzeniem +13.
Humory mogły im dopisywać także w trzeciej kwarcie, w której do duetu Koszarek-Cowels dołączył jeszcze Abdur Rahkman. Gdynianie z kolei przeżywali okropny zastój. Mimo że były wypracowane pozycje, to piłka nie wpadała do kosza nawet po rzutach spod samej obręczy. Po dobrych początkowych minutach zniknęli Wołoszyn i Boykins, a przewaga Legii tylko rosła.
Przed czwartą kwartą raczej niewiele zapowiadało, by gospodarze byli w stanie odrobić aż 25 punktów straty. Gdynianie musieli sięgnąć po mniej oczywiste opcje, by jakoś zaskoczyć rywali. Przez chwilę wydawało się, że Arka będzie mogła odbudować się przez grę z Adrianem Boguckim, ale po czasie dla trenera Wojciecha Kamińskiego Legia odzyskała kontrolę nad tym spotkaniem. Ta wspomniana kontrola to nie tylko mądrze prowadzona ofensywa, a chyba nawet bardziej twarda defensywa.
Legia stosowała kombinowaną obronę, często zmieniając sposób krycia, co mocno dezorientowało ekipę z Gdyni. Warszawianie w całym meczu stracili ledwie 70 oczek i wygrali ostatecznie 88:70.
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>