Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Podobnie jak w czwartkowym pojedynku Śląska z GTK w Gliwice, także w Warszawie widać było, że kilka tygodni przerwy od ligowej rywalizacji nie zrobiło dobrze formie zespołów. Brakowało nie tylko skuteczności, ale i jakości podejmowanych decyzji.
Nie było fajerwerków, ale była walka i zacięta rywalizacja. Do przerwy 31:30 dla Startu, po 30 minutach remis 47:47, równe tempo obowiązywało aż do ostatnich posiadań.
Graczem, który zrobił dla Legii największą różnicę był Jamel Morris, potrafiący wygrywać pojedynki i trafiać z otwartych pozycji, a przede wszystkim zachowujący chłodną głowę w ważnych momentach. Jego dorobek to efektowne 26 punktów, 4 asysty i 4 przechwyty.
Przełomową akcją meczu z byłą drużyną popisał się za to Lester Medford, który zaliczył jedno z niewielu udanych zagrań akurat w ostatniej minucie, kończąc dość karkołomne wejście na kosz. Dało to Legii kluczowe, 2-punktowe prowadzenie.
Start mógł jeszcze odpowiedzieć rzutem na zwycięstwo, albo chociaż dogrywkę. Ostatnie posiadanie rozegrał jednak bardzo słabo – dobrze w całym meczu grający (10 pkt., 11 asyst) Kamil Łączyński tym razem zbyt długo przetrzymywał piłkę, aby oddać ją ostatecznie do Martinsa Laksy, będącego w mało korzystnej sytuacji. Łotysz nie trafił wymuszonego rzutu z 6 metrów i Legia uratowała wygraną.
Legia ze świetnym bilansem 18-8 dogoniła Śląsk na 2. miejscu w tabeli. Start (15-9) nadal liczy się w walce o miejsce dającego przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie playoff.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>