Są przeciwieństwami, utarło się, że razem dla Polski grać nie mogą. Który gracz jest dla reprezentacji lepszy? Gdybyśmy mogli wybierać, wskazalibyśmy na Marcina Gortata.
Załóż konto w Unibet i zgarnij bonus >>
Oczywiście, w związku z tym, że Gortat zakończył karierę reprezentacyjną, jest to już tylko pytanie teoretyczne, ale wciąż bardzo ciekawe. Wraca szczególnie po dobrych występach Macieja Lampego – takich, jak w sobotę na Białorusi, gdy 31-letni środkowy zdobył 25 punktów trafiając 10 z 13 rzutów z gry. Słychać wtedy głosy, że to właśnie takiego Lampego potrzebuje reprezentacja, a nie Gortata, który nie gra w ataku z taką łatwością.
Ale dotychczas to Gortat był w kadrze lepszym zawodnikiem.
Przydatni są obaj – Lampe odpowiada na reprezentacyjne zapotrzebowanie, jeśli chodzi o punkty zdobywane z pozycji podkoszowych. Pod tym względem jest wszechstronnie utalentowany, ma nieporównywalnie większą łatwość gry niż Gortat. Gorzej jest jednak w obronie – tu Lampe nie radzi sobie już tak dobrze. Jest wolniejszy, mniej zdecydowany, słabiej zbiera. To widać, choćby w tym roku.
Gortat jest znacznie lepszym obrońcą – zarówno indywidualnie, jak i w defensywie zespołowej. Podkoszowa walka to jego żywioł, a nie konieczny dodatek. To dzięki grze w obronie zrobił karierę. Wciąż jest bardzo dobrym koszykarzem w polu trzech sekund pod bronionym koszem. Fakt, że Pau Gasol trafiał przeciwko niemu z dystansu, nie ma żadnego wpływu na tę ocenę.
Jednak wbrew pozorom, Gortat w reprezentacji był w ataku skuteczniejszym graczem niż na razie jest Lampe. Zdobywał więcej punktów (średnio 13,7 w meczach o stawkę), miał dużo wyższą skuteczność (57,2 proc. z gry). Miał też mecze, w których dominował – zdobywał np. 15 punktów i 17 zbiórek z Litwą na EuroBaskecie, rzucał 29 punktów Belgii (12/14 z gry), miał potężne double-double z Finlandią (27 punktów, 21 zbiórek), niszczył Szwajcarię (31 punktów, 13 zbiórek).
Słabiej wypadał na EuroBasketach? Owszem, przeciw silniejszym rywalom nie był tak produktywny. Ale po pierwsze: to dość naturalne. A po drugie: wciąż był skuteczniejszy w ataku niż Lampe.
Spójrzmy na dotychczasowe statystyki obu graczy w meczach o punkty:
Co z nich wynika? Na przykład to, że Gortatowi nie robiło różnicy, czy gra z Lampem, czy bez niego – trzymał równy poziom, jego osiągnięcia w ataku praktycznie się nie zmieniały.
Z Lampem jest inaczej – bez Gortata na boisku jest znacznie skuteczniejszy (53,7 proc. celnych rzutów z gry, wobec 40,8 proc. z Gortatem), zdobywa trochę więcej punktów (13,6 vs 12,1). Różnica niewielka, ale jest. Można powiedzieć, że grając w duecie Lampe tracił w tym sensie, że nie miał miejsca na swoje akcje w ataku. Gortat w tłoku sobie radził, on nie mógł się odnaleźć. Tym bardziej, że w ostatnich latach też przesunął się bliżej obręczy, częściej gra tyłem do kosza.
Obaj różnią się pod każdym względem. Talent Lampego vs praca Gortata. Wielka kariera w młodym wieku vs późne boiskowe dojrzewanie. Milczek vs gaduła. Stanie z boku vs wychodzenie przed szereg. Wspominane już atak vs obrona. Wybierz dowolną kategorię, obu graczy, których dzieli tylko rok, znajdziesz na przeciwnych krańcach skali.
Na dodatek przez kilka lat Lampe i Gortat rywalizowali – czasem po cichu – “na kariery”, rozgłos, pozycję w drużynie. Starcie dwóch gwiazd o różnych charakterach nie wychodziło reprezentacji na dobre. Wielka szkoda, można sobie tylko wyobrazić, jak silna mogłaby być drużyna, gdyby obaj byli zgrani pod każdym względem.
Gortata i Lampego łączy natomiast rodzinna Łódź, 211 cm wzrostu i to, że traktowaliśmy ich jak zbawców reprezentacji. Żaden z nich jej nie zbawił w tym sensie, że kadra nie osiągnęła żadnego sukcesu. Obaj jednak znacznie Polsce pomogli i pomagają, jak w przypadku Lampego. Świetnie jest go mieć w zespole w tych eliminacjach i, oby, na przyszłorocznym EuroBaskecie.
Jednak gdybyśmy mogli i musieli wybierać – postawilibyśmy na Gortata.
Łukasz Cegliński